Borixon – „Mołotow”

Ciężki jest żywot doświadczonego rapera.

2018.05.11

opublikował:


Borixon – „Mołotow”

Bardzo dobry „Koktajl” był ważny dla rapera, ale „Mołotow” to już trochę inna liga. To raptem trochę ponad pół godziny hip-hopowej rozkoszy. Takiej, która może równać się tylko z tą, którą oferuje dobry papieros z samego rana.

Borixon artystycznie odżył kilka lat temu, ale to najnowszy album okazuje się być jego opus magnum w karierze i przy okazji taką płytą, jaką inni chcieliby mieć w swojej dyskografii. Jest to produkcja kompletna i zaskakująco świeża jak na rapera, który na scenie obecny jest od jej początków w naszym kraju. Piękna starość. Przy wielkiej sympatii do wielu naszych starszych raperów (Włodi!), to muszę przyznać, że nikt nie starzeje się tak pięknie, jak kielecki boss.

„Mołotow” już na samym wstępie dostaje ode mnie dużo peanów. Zwyczajnie na to zasługuje, m.in dlatego, że oferuje co najmniej trzy wybitne numery, takie jak „Co ty kurwa chcesz od ziomka”. „Małagarstka” i „Wiatr w skrzydłach”. Tutaj nie ma również miejsca na bzdury dla gimbusów czy wszechobecne „skrrrt” podane na oszczędnych podkładach z pożyczonymi cykaczami z nielegalnej paczki. Nawet oszczędne w swojej formie, dla niektórych mogące wydawać się nawet prostackie „Djengi”, broni się swoją klasą, bijąc słynną „Yerbę”. Nie brak tu ironii, którą oferują m.in. pierwsze wersy „Sombrero”, a reminiscencje to klasa sama w sobie. Okazuje się, że nawet miłość do córki można przedstawić w bardziej kreatywny sposób, niż mówiąc „kocham cię”.

„Mołotow” jest pełen symboli. „Znam tu człowieka” jawi się jako konfrotacja mistrza z jego uczeniem, Kazem Bałagane, zielony hymn nie mógł mieć lepszych reprezentantów od Reto i Żabsona, a Malik Montana udowadnia, kto jest królem refrenów w rodzimym mainstreamowym rapie. Najważniejszym jednak wydaje się „Co ostatnie, a co pierwsze” z KęKę. Wiele mówiący refren – „Zaraziłem się muzyką od kołyski aż po grób / Choć rozwiodłem się z imprezą, bardzo huczny był nasz ślub” – to tylko wstęp do spotkania dwóch postaci po przejściach postanawiających rozpocząć nowy etap. Klasa.

Świetna robota producentów, m.in. WhiteHouse, SecretRanka i PLN.beatz – schodzi na dalszy plan. Rekin nie bierze jeńców, pokazuje miejsce w szeregu gościom i po raz pierwszy nie ma daje nawet jednego słabego wersu. Można mieć żal tylko o to, że nie chciało już mu się nagrać jeszcze z jednego, może dwóch numerów, ale czy to na pewno aż tak poważna wada? Nie, bo z tym jest trochę jak z dresem Lacoste’a. Nie każdy może go mieć.

Dawid Bartkowski

Ocena 4 / 5

Tracklista:
01. Puls
02. Wiatr w skrzydłach
03. Znam tu człowieka
04. Weedbanger
05. Co ty kurwa chcesz od ziomka
06. Djengi
07. Nic
08. Z dymem
09. Sombrero
10. Klon
11. Małagarstka
12. Co ostatnie, a co pierwsze

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

Tagi


Polecane