Bass Astral x Igo – „Orell”

Bo do elektro trzeba dwojga.

2017.12.26

opublikował:


Bass Astral x Igo – „Orell”

foto: mat. pras.

– „Brakuje słów, żeby opisać to, co działo się wczoraj w Warszawie! Poza tym czegoś tak dobrego nie da się opisać… Trzeba to po prostu przeżyć” – napisała zachwycona słuchaczka po listopadowym występie duetu Bass Astral x Igo w stołecznym klubie „Miłość”. A potem, tuż przed świętami, wysprzedali kolejny show w Proximie. Podobnie, jak kilkanaście innych „późnojesiennych” koncertów, którymi zapowiadali swój drugi album. Co tu dużo mówić – narodziła nam się gwiazda na scenie muzyki klubowej. A płyta „Orell” jest tego potwierdzeniem.

Nie wiem, czy już teraz wskoczyli na poziom takich wykonawców, jak The xx, Röyksopp czy może Moderat, ale powiem to z całą odpowiedzialnością – Bass Astral x Igo wprowadzają rodzimą muzykę electro na salony. I robią to zarazem ze smakiem (na płytach), ale i wielkim hukiem (na swoich tzw. live actach). Bo to, co grają wokalista Igor Walaszek i basista Kuba Tracz – obaj rodem z rockowej formacji Clock Machine – to znacznie więcej, niż tylko użytkowa muzyka klubowa. Oto syntetyczne brzmienia i dźwięki, które są nie tylko eleganckie, ale przede wszystkim bardzo inteligentne. A dla mnie osobiście – bo nigdzie nie spotkałem się jeszcze z takim określeniem czy komentarzem – bardzo tajemnicze, by nie powiedzieć – zmysłowe.

Ale powiedzmy to od razu. I miejmy to z głowy – tym swoim natchnionym miksem modern i deep house’u, chilloutu i synth popu nasi bohaterowie nie odkrywają żadnej Ameryki! Nic z tych rzeczy. To wszystko już było. I to często podane w bardziej odkrywczej, pionierskiej formie. Natomiast urzekający jest sposób, w jaki krakowski duet wskakuje w świat klubowej muzy. Czyli na pełnym bezczelu. Z pełną świadomością tego, że „tylko”(re)interpretuje znane już i modne dźwięki. A co więcej chłopaki robią to w na tyle efektowny i sprytny sposób, że słuchamy ich – i to już po raz drugi – jeśli nie w zachwycie, to na pewno z wielkim zaciekawieniem.

Przypomnijmy – dokładnie półtora roku temu, w czerwcu 2016 roku, panowie zadebiutowali krążkiem „Discobolus”, którym wprost podbili serca słuchaczy syntetycznego popu. „Nie mając wcześniej do czynienia z muzyką elektroniczną, wnoszą zupełnie nowe rozwiązania, dalekie od mód i trendów panujących w tej stylistyce. Ich koncerty to pełne tańca i improwizacji live acty, które oszałamiają publiczność w całej Polsce” – pisały zachwycone media. I miały rację. Tym bardziej, że duet nie okazał się projektem jednego albumu, ale nowym materiałem „Orell” potwierdza w pełnym wymiarze, jeśli nie z naddatkiem, pokładane w nim nadzieje.

Bo tym razem Bass Astral x Igo jeszcze mocniej idą w kierunku piosenek stylistycznie osadzonych na (synth) popowym fundamencie. Posłuchajcie „Perfect Moment”, „Close To Your Love” czy utworu tytułowego – gdyby rozebrać te kompozycje z elektronicznego anturażu, byłyby znakomitymi popowymi lub rockowymi kompozycjami! A gdy dodamy do tego charakterystyczny, niski głos Igora, to otrzymamy muzykę bardzo serio, zrobioną z pełną dbałością o melodię, brzmienie i dramaturgię. Zwłaszcza, że większość z tych piosenek to nie szybkie i efektowne radiowe single w formacie zwrotka-refren-zwrotka-refren, ale numery trwające po 5, 6, a nawet 9 minut.

Klubowo tak naprawdę robi się chyba jedynie w kompozycji „Melodia 5.0” opartej na wpadającym w ucho (i biodra), tanecznym „repeacie”. I może jeszcze w urokliwym „Quincy Sun”. No chyba, że ktoś lubi breakbeatową „siekankę”, to z przyjemnością poskacze też do świetnego, połamanego „The One”. To mój faworyt na tej znakomitej, a nawet wręcz konceptualnej płycie o niezwykle spójnym klimacie i intrygującej zawartości. Płyty choć wydanej 20 grudnia, tuż przed końcem roku, to mającej spore szanse na wysokie miejsce w zestawieniach najlepszych tegorocznych polskich produkcji.

Lubię to. A wy?

Artur Szklarczyk
Ocena: 4,5/5

Tracklista:
1. Orell
2. Telephone
3. Perfect Moment
4. Quincy Sun
5. Refusen
6. Feeling Exactly
7. Close To Your Love
8. Melodia 5.0
9. The One
10. Juno

Polecane