Vaya Con Dios – Comme on est venu

Najnowsze dzieło najsłynniejszej kapeli z Belgii


2010.04.18

opublikował:

Vaya Con Dios – Comme on est venu

Mająca na swoim koncie ponad 10.000.000 sprzedanych płyt, grupa Vaya Con Dios zasłynęła poetyckimi, przejmującymi piosenkami o zniszczonych związkach i złamanych sercach. Nie inaczej jest na „Comme on est venu”. Stojąca na czele belgijskiej grupy Dani Klein, tym razem powołuje się na francuskojęzycznych klasyków – Jacques`a Brela, Georges`a Brassensa i Barbarę. Chętnie używa metafor, śpiewając o miłości jako rozbitym statku, o pięknie uśmierzanego bólu, o życiu i śmierci, i tych wszystkich drobnostkach, które są między nimi.

– Powracam do korzeni – wyjaśnia Dani, która dorastała słuchając francuskiego radia. – Czerpię ze swych najwcześniejszych inspiracji.

Jako nastolatka, artystka tańczyła także w belgijskich klubach do piosenek Otisa Reddinga czy Arethy Franklin i tym samym uzależniła się od soulu. – W R&B liczą się tak naprawdę ciepłe głosy i groove – tłumaczy. – Tymczasem we francuskiej piosence ważne są przede wszystkim teksty.

„Comme on est venu” to próba połączenia tych obydwu stylów.

Współpraca z innymi twórcami była konieczna, by stworzyć odpowiednie teksty. Piosenki w języku francuskim powstały zatem we współpracy z takimi utalentowanymi artystami, jak Manuel Istace (szerzej znany jako Uman) i Luc Weisser (który napisał wcześniej przebój „Don’t Break My Heart”), autor 4 utworów na nowej płycie.

– Uwielbiam to, co Uman pisze – wyjawiła Dani. – Z jego numerami czuję się pewnie.

Carmelo Prestigiacomo przychodził natomiast do domu Dani z całym sprzętem nagrywającym. – Grał, grał i grał a ja nagle zaczynałam śpiewać – wspomina. – Chwile potem pisałam tekst i piosenka była gotowa. Ale nie ze wszystkimi utworami było tak łatwo, niektóre powstawały niemal rok. Jeśli zaś chodzi o Luca Weissera, jego francuskie piosenki utkwiły mi w pamięci już 20 lat temu, gdy tylko je usłyszałam po raz pierwszy. Naszedł więc najwyższy czas, by kilka z nich zaśpiewać.

Ponadto na płycie gościnnie pojawiają się dwie belgijskie legendy – światowej sławy jazzman, Toots Thielemans, który przed 50 laty wymyślił na nowo grę na harmonijce i właśnie na tym instrumencie zagrał w „Il restera toujours” oraz inny jazzman, Philip Catherine, którego usłyszeć można na „La vie c’est pas du gâteau”.

Dwa z nagrań na płycie to covery – „Vingt ans” Leo Ferré oraz także z jego repertuaru „Pauvre Rutebeuf”, którego słowa stanowią wiersz XIII-wiecznego paryskiego poety, Rutebeufa.

Na mocny, instrumentalny finał albumu składa się dzieło ojca Dani, Charlesa Schoovaertsa, który zmarł niedługo po nagraniu.

By okiełznać ten eklektyzm, do współpracy zaproszono syna Klein, Simona Schoovaertsa (aka DJ Le Saint), który zajął się produkcją całości. Pracował on z takimi topowymi muzykami, jak William Lecomte, Salvatore La Rocca, Hans van Oosterhout, Red Gjeci, Tim De Jonghe, Francis Perez, Rony Verbiest czy Bruno Castellucci.

W efekcie „Comme on est venu” jest bardziej orkiestrowe niż poprzednie płyty Vaya con Dios. Mnóstwo tu smyków i instrumentów dętych, którym towarzysza rozbujane rytmy.

– Ludzie, którzy słyszeli już płytę, mówią, że brzmi bardzo w stylu Vaya Con Dios – zdradza Dani. – Co jest dość niezwykłe.

Album `Comme On Est Venu…` promowany będzie wiosenna trasą koncertową po Polsce (1 występ już 22 maja podczas Smooth Festival w Bydgoszczy), kolejne 25 w Warszawie i 27 maja w Zabrzu.

Album ukaże się w niskiej cenie i ekologicznym opakowaniu.

Lista ścieżek:

1.Les Voiliers Sauvages De Nos Vies

2.Matelots

3.A En Mourir Pas

4.Vingt Ans

5.Pauvre Rutebeuf

6.La Pirogue De L`exode

7.Il Suffisait D`y Croire

8.Comme On Est Venu…

9.Il Restera Toujours

10.Pauvre Diable

11.Le Compte Á Rebours

12.La Vie C`est Pas Du Gâteau

13.Charly`s Song

Vaya Con Dios – „Comme on est venu…

Pierwszy raz pojawiła się na scenie w musicalu o Jacques`u Brelu. Teraz, 25 lat później, Dani Klein, głos Vaya Com Dios, w końcu wydają własny album po francusku.

Zarzekała się, że to ryzyko, którego się nigdy nie podejmie. Teraz śmieje się, wspominając, jak wyjaśniała pewnemu dziennikarzowi, że śpiewa po angielsku, bo nie chce konkurować z wielkimi francuskimi artystami. Jednak po 2 latach nieustannej współpracy z topowymi muzykami, jest gotowa, by udowodnić, że jej silny głos niesiony emocjami i zmieszany z poetycką liryką nie zna granic językowych. Zrozumiała to, gdy pewnej nocy obudziła się, a w jej głowie pojawiły się słowa Comme on est venu…

Klein, Dirk Schoufs i Willy Lambregt założyli cygańskie trio znane jako Vaya Con Dios ponad 20 lat temu. Specjaliści z branży muzycznej oraz przyjaciele nie wierzyli, że uda im się osiągnąć sukces. Ich akustyczne brzmienie było zbyt trudne do zaszufladkowania i zbyt trudne do sprzedania.

Rzeczywiście, muzyka Vaya Con Dios była bardzo eklektyczna – mieszanka bluesowego klimatu, latynoskiego popu i soulu rodem z Memphis. Wystarczył jednak seksowny, pierwszy singel, „Just a Friend of Mine”, by grupa stała sławna w Belgii. Dwa lata później ukazał się drugi album zespołu, „Night Owls”, który przyniósł międzynarodowy sukces. Ludzie spragnieni byli organicznych dźwięków i pełnych uczucia piosnek po syntezatorowej Nowej Fali. Te właśnie zapewniły przeboje „Nah Neh Nah” z jazzującą gitarą czy przejmujące, dziś już klasyczne ” What’s a Woman”.

Publiczność była zachwycona głębokim, silnym głosem Dani, który brzmiał jakby należał do bluesowej wokalistki z południa Stanów Zjednoczonych.

Niestety, presja sławy doprowadziła do rozpadu zespołu. Niedługo później, zmarł Dirk, a Klein musiała podjąć decyzję, co do dalszej kariery. Postanowiła kontynuować solo, ale pod szyldem Vaya Con Dios. Okazało się, że była to właściwa decyzja. Kolejne trzy albumy i dwie kompilacje sprzedały się w milionowych nakładach. W tym też okresie powstały tak wielkie, przepełnione poetyką przeboje, jak „Puerto Rico”, „Heading for a Fall”, „Don`t Break My Heart”

Mająca na swoim koncie ponad 10.000.000 sprzedanych płyt, grupa Vaya Con Dios zasłynęła poetyckimi, przejmującymi piosenkami o zniszczonych związkach i złamanych sercach. Nie inaczej jest na „Comme on est venu”. Stojąca na czele belgijskiej grupy Dani Klein, tym razem powołuje się na francuskojęzycznych klasyków – Jacques`a Brela, Georges`a Brassensa i Barbarę. Chętnie używa metafor, śpiewając o miłości jako rozbitym statku, o pięknie uśmierzanego bólu, o życiu i śmierci, i tych wszystkich drobnostkach, które są między nimi.

Powracam do korzeni – wyjaśnia Dani, która dorastała słuchając francuskiego radia. – Czerpię ze swych najwcześniejszych inspiracji.

Jako nastolatka, artystka tańczyła także w belgijskich klubach do piosenek Otisa Reddinga czy Arethy Franklin i tym samym uzależniła się od soulu. – W R&B liczą się tak naprawdę ciepłe głosy i groove – tłumaczy. –  Tymczasem we francuskiej piosence ważne są przede wszystkim teksty.

„Comme on est venu” to próba połączenia tych obydwu stylów.

Współpraca z innymi twórcami była konieczna, by stworzyć odpowiednie teksty. Piosenki w języku francuskim powstały zatem we współpracy z takimi utalentowanymi artystami, jak Manuel Istace (szerzej znany jako Uman) i Luc Weisser (który napisał wcześniej przebój „Don’t Break My Heart”), autor 4 utworów na nowej płycie.

Uwielbiam to, co Uman pisze – wyjawiła Dani. – Z jego numerami czuję się pewnie.

Carmelo Prestigiacomo przychodził natomiast do domu Dani z całym sprzętem nagrywającym. – Grał, grał i grał a ja nagle zaczynałam śpiewać – wspomina. – Chwile potem pisałam tekst i piosenka była gotowa. Ale nie ze wszystkimi utworami było tak łatwo, niektóre powstawały niemal rok. Jeśli zaś chodzi o Luca Weissera, jego francuskie piosenki utkwiły mi w pamięci już 20 lat temu, gdy tylko je usłyszałam po raz pierwszy. Naszedł więc najwyższy czas, by kilka z nich zaśpiewać.

Ponadto na płycie gościnnie pojawiają się dwie belgijskie legendy – światowej sławy jazzman, Toots Thielemans, który przed 50 laty wymyślił na nowo grę na harmonijce i właśnie na tym instrumencie zagrał w „Il restera toujours” oraz inny jazzman, Philip Catherine, którego usłyszeć można na „La vie c’est pas du gâteau”.

Dwa z nagrań na płycie to covery – „Vingt ans” Leo Ferré oraz także z jego repertuaru „Pauvre Rutebeuf”, którego słowa stanowią wiersz XIII-wiecznego paryskiego poety, Rutebeufa.

Na mocny, instrumentalny finał albumu składa się dzieło ojca Dani, Charlesa Schoovaertsa, który zmarł niedługo po nagraniu.

By okiełznać ten eklektyzm, do współpracy zaproszono syna Klein, Simona Schoovaertsa (aka DJ Le Saint), który zajął się produkcją całości. Pracował on z takimi topowymi muzykami, jak William Lecomte, Salvatore La Rocca, Hans van Oosterhout, Red Gjeci, Tim De Jonghe, Francis Perez, Rony Verbiest czy Bruno Castellucci.

W efekcie „Comme on est venu” jest bardziej orkiestrowe niż poprzednie płyty Vaya con Dios. Mnóstwo tu smyków i instrumentów dętych, którym towarzysza rozbujane rytmy.

Ludzie, którzy słyszeli już płytę, mówią, że brzmi bardzo w stylu Vaya Con Dios – zdradza Dani. – Co jest dość niezwykłe.

Popularne news

Polecane

Share This