Michael Bublé – "To Be Loved"

Share Tweet Michael Bublé: Wydaje mi się, że to najlepszy


2013.04.17

opublikował:

Michael Bublé – "To Be Loved"

Michael Bublé: Wydaje mi się, że to najlepszy album ze wszystkich, jakie nagrałem… Wiem, każdy artysta mówi coś takiego, gdy ma się ukazać jego nowa płyta, ale ja naprawdę tak myślę. Przysięgam. Zapytajcie moją mamę, to wam potwierdzi. Ale nie polegajcie na moich słowach albo potwierdzeniu mojej mamy. Posłuchajcie płyty, a przekonacie się, że mówię prawdę. Chcę zabrać was w cudowną podróż, której motywem przewodnim jest miłość – różne jej oblicza. Na płycie jest dużo swingowania. Jest mocna, uduchowiona i pełna szczęścia, czasami troszeczkę trąci smutkiem. Nie brak jej romantyzmu. To smakowite piosenki pełne serca.

Nie myślcie sobie, że sukcesy, które osiągnąłem przez ostatnich 10 lat, przyszły mi łatwo. Na pewno nie wszedłem na szczyt w ciągu jednej nocy i właśnie to inspiruje mnie do tego, aby dawać moim oddanym fanom wszystko, co najlepsze. W przypadku tej płyty może uda mi się zdobyć paru nowych wielbicieli. Wierzcie mi, nie ma u mnie czegoś takiego, jak siedzenie z założonymi rękami. Ciężko pracowałem nad każdą piosenką, każdą nutą, każdym aranżem, ponieważ nie mogę się opanować i staram się, aby każda kolejna moja płyta była lepsza od poprzedniej. Z pewnością pomagał mi fakt, że na obecnym etapie życia czuję się szczęśliwy, że dojrzałem jako kompozytor i interpretator piosenek. Pracując nad „To Be Loved” odczuwałem na nowo wolność tworzenia i możliwość pójścia nieco dalej, a nawet podjęcia pewnego ryzyka, poszukania głębiej celem znalezienia czegoś więcej.

Tym razem napisałem cztery piosenki, czyli dwa razy więcej niż na poprzedniej płycie. Ponownie uczyniłem to wespół z moimi wspaniałymi współpracownikami, chociażby moim muzycznym dyrektorem Alanem Changiem, Amy Foster Giles i Jann Arden. Wspomógł mnie również mój wielki rodak Bryan Adams… Tak na marginesie, pierwszą płytą, jaką kupiłem była „Reckless” Bryana Adamsa, a było to w 1985 roku. Był moim wielkim idolem i jest nim aż do dziś. Spróbujcie sobie wyobrazić, jak niesamowitym doświadczeniem było napisanie z nim piosenki, a potem wejście do studia i nagranie „After All”, bo taki nosi ona tytuł.

Pierwszym singlem z płyty jest kompozycja „It`s A Beautiful Day”, którą nazwałbym antymiłosną piosenką, może nawet piosenką o zemście. Brzmi, jakby była wesołym numerem, ale jeśli wsłuchacie się dokładnie, jest to utwór o wszystkich (mnie nie wyłączając), którzy zostali porzuceni, lecz uświadomili sobie, że tak naprawdę była to najlepsza rzecz, jaka im się przydarzyła, ponieważ gdzieś tam istnieje przecież piękne życie. Zdajemy się o tym zapominać, gdy mamy złamane serce. Nie ma co ukrywać, zachowywałem się jak palant będąc w związkach i dlatego byłem porzucany. Mam więc odpowiednie spojrzenie na tę kwestię. Opisałbym tę piosenkę jako opowieść o dobrych i złych stronach miłości.

Kolejnym kawałkiem, z którego jestem dumny, jest współkomponowany przeze mnie „Close Your Eyes”. Opowiada o mojej żonie i o tym, jak duże znaczenie kobiety odgrywają w moim życiu – moje siostry, moja mama, moja babcia. Generalnie wszystkie kobiety. Powiedzmy sobie szczerze, czym byłoby życie bez nich? Niektórzy faceci mogą się ze mną nie zgodzić, ale jestem zdania, że raczej nie jesteśmy tą silniejszą płcią. „I Got It Easy” to kolejna autorska piosenka, w której wyliczam całe dobro, które mnie spotkało. Jest to też swego rodzaju sugestia, aby każdy doceniał wszystkie dobre rzeczy, które przydarzają się w życiu. Jestem wielkim szczęściarzem i staram się nigdy o tym nie zapominać.

Jeżeli chodzi o zinterpretowane przeze mnie standardy, zależało mi na tym, aby wybrać piosenki artystów, których uwielbiam i którzy inspirowali mnie przez te wszystkie lata. The Bee Gees i ich „To Love Somebody”, „Who`s Lovin` You”  Jackson Five, czy tytułowa piosenka „To Be Loved”, którą oryginalnie nagrał Jackie Wilson – to moje ukochane kompozycje i byłem niezwykle podekscytowany faktem, że przypomnę ludziom, jak wielkie i ponadczasowe są te utwory oraz że przybliżę je nowym pokoleniom fanów. Latami opowiadałem o swojej miłości do Elvisa Presleya i dałem mu trochę dodatkowej miłości przerabiając „Have I Told You Lately”.

Jestem też od dawna wielkim fanem Reese Witherspoon i uważam, że genialnie wcieliła się w rolę June Carter Cash. Byłem nieopisanie szczęśliwy, gdy zgodziła się zaśpiewać ze mną klasyk Nancy i Franka Sinatrów „Something Stupid”. Cudownie się z nią pracowało i oboje jesteśmy niezmiernie zadowoleni z rezultatu. Mam tylko nadzieję, że Reese zaśpiewa kiedyś ten utwór wraz ze mną na koncercie. Nagrałem również pochodzącą z filmu „Toy Story” piosenkę wielkiego Randy`ego Newmana „You`ve Got A Friend In Me”. Zrobiłem to, ponieważ bardzo często czuję się jakbym miał 10 lat, plus podoba mi się sentymentalizm tej kompozycji. Poza tym, któż nie utożsamiałby się z takim przekazem? Bez względu na to, ile ma się lat.

Według mnie, jedną z najpiękniejszych piosenek na płycie jest „Nevertheless”. Ogromnie wspomogły mnie w niej wspaniałe Puppini Sisters. Ich harmonie mogą doprowadzić do ekstazy na granicy omdlenia. Tylko nie mówcie, że was nie ostrzegałem. „Come Dance With Me” – cóż, mocno poszalałem w tej piosence. Nie mogę się doczekać aż wykonam ją na koncercie z moim zespołem. Chyba po niej zakończy się występ. Jestem przekonany, że fani będą przy niej tańczyć jak szaleni. Nie da się podczas niej usiedzieć spokojnie. I o to właśnie mi chodziło.

Płyta zaczyna się od „You Make Me Feel So Young”, kończy zaś klasykiem „Young At Heart”. Obydwie piosenki mają podobne przesłanie i sentymentalny charakter. Choć oczywiście „You Make Me Feel So Young” jest jedną z najradośniejszych kompozycji, jakie nagrałem w karierze. Stworzyliśmy do niej swingującą aranżację. Ten utwór to czysta radość. Śpiewam tę piosenkę od lat, ale teraz nabrała dla mnie szczególnego znaczenia, bo mam po raz pierwszy zostać ojcem. Zaś „Young At Heart” to mój swego rodzaju list miłosny do Franka Sinatry i jego wczesnego okresu kariery z czasów współpracy z Columbia Records. Starałem się uhonorować go moją wersją. Cieszę się też, że przekazuję takie przesłanie tym, którzy wysłuchają płyty od początku do końca. Jest to przesłanie nadziei. „Life gets more exciting with each passing day… Love is either in your heart or on its way” – te słowa to dla mnie doskonała filozofia życia.

Żadna z tych piosenek nie byłaby, jaka jest, gdyby nie pomoc mojego współtowarzysza zbrodni, wielkiego Boba Rocka, który pomógł mi zrealizować wszystkie moje marzenia poprzez utwory na „To Be Loved”. To wyjątkowy producent, każdego dnia sesji nagraniowej dawał z siebie 1000 procent. Szczególne podziękowania kieruję pod adresem wspaniale utalentowanych Naturally 7, do Puppini Sisters oraz do muzyków The Dap Kings za wspaniałe brzmienia, które chciałem uzyskać.

Nie wiem, czy ludzie w ogóle czytają takie notki, ale jeśli dotarliście aż tutaj, dziękuję wam za to, że poświęciliście swój czas. Wiem, że śpiewam lepiej niż komponuję, lecz chciałem, abyście choć trochę zrozumieli, co tak naprawdę chciałem osiągnąć płytą „To Be Loved”. Mam nadzieję, że pokochacie ten album. Do zobaczenia na trasie koncertowej.

Z wyrazami miłości, Michael Bublé.

Polecane