fot. mat. pras.
W najbliższy piątek do sklepów trafi nowy album Krzysztofa Krawczyka. Artysta z wiadomych przyczyn nie będzie jej teraz promował na koncertach. Niestety, wygląda na to, że nawet po zniesieniu obostrzeń fani mogą nie mieć już możliwości posłuchania wokalisty na żywo.
Pod koniec ubiegłego roku Krawczyk przeszedł operację wymiany endoprotezy. Wokalista informował, że wraca do zdrowia i zapowiadał powrót na scenę w pierwszym możliwym terminie. Z czasem okazało się jednak, że rekonwalescencja nie przebiega tak dobrze, jak chciałby tego wokalista, a ból nadal nie ustępuje. Do tego pojawił się COVID-19, który dla osób w wieku weterana rodzimej sceny jest szczególnie niebezpieczny.
– Krzysztof nie wróci na scenę. Nie będzie dawał koncertów. Za bardzo boimy się korona wirusa. Na szczęście żyliśmy skromnie i mamy oszczędności. Muzycy znaleźli inna pracę, chórek i kierowcy też, a manager Krzysztofa, Andrzej Kosmala przygotował wydanie nowej płyty „Horyzont” – mówi redakcji Super Expressu żona 74-letniego wokalisty Ewa.
Sprawdź też: Donatan ma radę dla artystów: Róbcie koncerty w kościołach
Sam wokalista nie poddaje się bez walki i obiecuje podjąć jeszcze próbę powrotu na scenę.
– Finiszując w biegu mego życia, nie wypatruję jednak napisu meta. Jako człowiek wierzący wiem, że dla mnie nie ma mety, bo przede mną jest horyzont, w którego stronę zmierzam. Lecz będę walczył do ostatniego dźwięku, chyba, że od publiczności usłyszę: „Panu już dziękujemy”! Albo Bóg mój zaprosi mnie do swego niebiańskiego chóru. Zapewne skieruje mnie do sekcji polskiej, a tam spotkam tak wielu moich przyjaciół – komentuje.
W oczekiwaniu na nową płytę pana Krzysztofa przypominamy jego utwór nagrany w ramach #Hot16Challenge2.