– Miałem lekki kryzys. Nie taki zupełny, ale w pewnym momencie zagubiłem się pod wpływem zmian, które zaszły w moim życiu. Tak jakbym oszalał na kilka dni. Panikowałem. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyłem. To był punkt przełomowy – powiedział Meighan w rozmowie z „The Sun”.
Nieocenione okazało się wsparcie ze strony kolegów. – Dużo płakałem. Nie wstydzę się tego mówić. Trasa po Ameryce była naprawdę ciężka. Dziewięć tygodni nieustannego koncertowanie. Teraz jednak wszystko już gra, wracamy do Stanów jesienią – powiedział Meighan.
Wokalista dodał, że nowy album Kasabian będzie „mroczny” i „drastycznie różny” od wszystkiego, co dotychczas grupa nagrała. Z kolei gitarzysta Serge Pizzorno dodał: – Spędziłem wiele czasu na festiwalach, kręcąc się po różnych namiotach z muzyką taneczną. Bardzo chciałbym wrócić do naszego elektronicznego brzmienia. Marzy mi się płyta bez gitar. Inspirują mnie DJ-e, którzy potrawią przenieść człowieka w zupełnie inną rzeczywistość.