fot. P. Tarasewicz
W sobotę nad ranem w sejmie przegłosowano tzw. tarczę antykryzysową. Autorzy projektu obok propozycji pomocy dla przedsiębiorców przemycili do niej przepisy zmieniające ordynację wyborczą, dając prawo głosowania korespondencyjnego osobom odbywającym kwarantannę i będącym po 60. roku życia. Rząd pokazuje w ten sposób, że mimo nawoływania konkurentów Andrzeja Dudy wybory prezydenckie mogą się odbyć w pierwotnym terminie 10 maja.
Sprawdź też: Malik Montana zastąpił chorego Kizo na Fame MMA
Przeprowadzenie wyborów 10 maja wydaje się skrajnie nieodpowiedzialne – grzmią lekarze, przypominając choćby przykład francuski, gdzie mimo szalejącego koronawirusa zdecydowano się przeprowadzić pierwszą turę lokalnych wyborów, doprowadzając tym samym do tysięcy zachorowań wśród członków komisji wyborczej. Władze Francji przyznały, że organizacja wyborów była błędem i zrezygnowały z przeprowadzania drugiej tury w najbliższym czasie. W kilku innych krajach również odwołano zaplanowane wybory, by minimalizować zagrożenie, ale polskie władze nie dostrzegają tego problemu, chcąc za wszelką cenę przeprowadzić głosowanie w momencie, w którym Andrzej Duda ma wysokie notowania, a jego rywale nie mają możliwości prowadzenia kampanii wyborczej. Wśród setek tysięcy głosów sprzeciwu wobec takiego pomysłu znalazł się m.in. głos Żabsona, który nie zostawia na Prawie i Sprawiedliwości suchej nitki.
– Nie ma to jak walić wałki wyborcze podczas pandemii, brawo. Moi drodzy obserwatorzy – większość z was to młodzi ludzie, ale duża część ma już prawa wyborcze. Jeśli te wybory dojdą do skutku, liczę na dużą frekwencję i na to, że każdy będzie pamiętał, czym zajmowała się partia rządząca w momencie, w którym ludzie chorują, służba zdrowia przeżywa ogromny kryzys, a krach finansowy czyha tuż za rogiem – skomentował Żabson.