fot. kadr z wideo
Wczorajszy koncert Chillwagonu na Mazury Hip Hop Festiwalu w Giżycku przyniósł nieprzyjemne starcie ekipy z ochroniarzami. Punktem zapalnym byłą interwencja służb porządkowych w momencie, w którym Żabson zszedł ze sceny, by przedostać się do widzów. Jeden z ochroniarzy ściągnął rapera z barierek, co było widać na opublikowanych w sieci nagraniach.
Wiemy już, że organizatorzy giżyckiej imprezy stoją murem za Żabsonem i Chillwagonem, zapowiadając, że jeśli sprawa trafi do sądu, to oni będą zeznawać na korzyść raperów. Do incydentu ustosunkował się sam Żabson.
Oto, jak z perspektywy kilkunastu godzin artysta postrzega sytuację z wczorajszego występu:
– Wkładam w koncerty dla Was całe serducho. Każdy kto był, ten wie i nie muszę nic tłumaczyć, a tylko na Waszej opinii mi zależy, moi kochani słuchacze.
W repertuarze mam wiele zabaw z tłumem – skakałem na ludzi ponad 150 razy i mimo, że wprowadziłem do polskiej rap gry kilka patentów, to nigdy nie stanowiły dla nikogo żadnego zagrożenia. Chcę w ten sposób budować poczucie wspólnoty z moimi fanami, z którymi łączy mnie ta sama miłość do muzyki.
Tym bardziej boli mnie wczorajsza sytuacja, w której próbując po raz kolejny dać z siebie 200%, zostałęm potraktowany tak, jak to widać na filmikach. Przykro mi, że w naszym kraju dalej zdarzają się takie rzeczy i ludzie, którzy reagują przemocą na coś, czego nie rozumieją, potrafią mieć tak duży wpływ na nasze życie.
Mam nadzieję, że każdy wybaczy nam wcześniejsze zejście ze sceny w Giżycku, ale w tamtym momencie uznałem to za najbardziej dyplomatyczne rozwiązanie. Szczerze mówiąc jestem z siebie dumny, że nie zrobiłem żadnej głupoty, której dzisiaj bym żałował, tak jak sprawcy zajścia powinni żałować swojej – napisał na Instastory Żabson.