Można się śmiać, że Fabijański robi postępy w Fame, bo jego pierwsza walka trwała zaledwie 35 sekund, a druga już 47, ale nie zmienia to faktu, że rapujący aktor nie dostarcza widzom takiego show, na jakie liczyli włodarze federacji.
– Znowu zgłupiałem w tym oktagonie i znowu zawiodłem. (…) Tym razem przynajmniej dobrze się bawiłem – skomentował sobotnią walkę, po której wyniesiono go na noszach Sebastian.
Dobrze nie bawił się za to Boxdel, który w wywiadzie po konferencji nie omieszkał przypomnieć Sebastianowi, że federacja bardzo dobrze mu płaci i oczekuje większego zaangażowania.
– Ciężko z tym Sebą. On naprawdę ma dobry kontrakt. Proporcja jego zaangażowania do tego, co zarabia… no jest ogromny kontrast – powiedział Mateuszowi Kaniowskiemu Boxdel.
Jaka przyszłość czeka Fabijańskiego w federacji? Artysta przekonuje, że łączenie sportów walki i aktorstwa jest dla niego trudniejsze niż myślał, niemniej Boxdel nie chce go jeszcze skreślać, bo widzi w nim potencjał. Zapytany przez Kaniowskiego o to, ile Sebastian zarobił za 100 sekund spędzonych w oktagonie, włodarz załamał się i stwierdził:
– Ja pie***ę, nie chcę nawet o tym mówić.
Wyświetl ten post na Instagramie