Wokalista Oddziału Zamkniętego z mocną reakcją na wpadkę Marcina Dańca. „Masz mnie szanować”

"Naucz się 'profesjonalisto'" - sugeruje satyrykowi wokalista.


2024.06.03

opublikował:

Wokalista Oddziału Zamkniętego z mocną reakcją na wpadkę Marcina Dańca. „Masz mnie szanować”

fot. kadr z wideo

Po piątkowym koncercie premier w ramach KFPP w Opolu część widzów zastanawiała się, co jeszcze może pójść nie tak. Wtedy na scenie pojawił się Marcin Daniec, gospodarz sobotniego koncertu SuperJedynki, który uparcie zwracał się do wokalisty Oddziału Zamkniętego per Jaryczewski. To prawda, Krzysztof Jaryczewski śpiewał w Oddziale w czasie, kiedy zespół nagrywał swoje największe hity, ale rozstał się z grupą w 1985 r. Od ośmiu lat wokalistą zespołu jest natomiast Krzysztof Wałecki, który piastował wcześniej to stanowisko w latach 90.

Wpadka Dańca odbiła się szerokim echem w mediach, pisaliśmy o niej także my. O komentarz do całej sytuacji pokusił się także sam Wałecki. Wokalista nie zostawił na Dańcu suchej nitki, zarzucając mu brak profesjonalizmu i szacunku.

SPRAWDŹ TAKŻE: Maleńczuk twierdzi, że „Podsiadło nie jest wart tego, by zapełniać stadiony”. Dawid odpowiedział

Cały koncert ogólnie fajny, same znane i dobre zespoły. Niestety coś mnie zabolało. Prowadzący Marcin Daniec po naszym występie miał wręczyć na ręce Wojciecha Pogorzelskiego statuetkę SuperJedynki. Na próbie wszystko było ustalone… kto daje, kto odbiera itd. Niestety, pan Marcin Daniec pojawił się ze statuetką i z okrzykami w moją stronę, używając kilkukrotnie nazwiska Jaryczewski. Nie wiem, dlaczego to zrobił, ale ja się cofnąłem i wskazałem na Wojtka, głośno informując pana Dańca, kto ma tę statuetkę odebrać. W rezultacie tak się stało. Niemniej poczułem się dotknięty tą sytuacją. Wiem, że mój występ bardzo się ludziom podobał, a cały zespół zagrał najlepiej, jak się da. Do tej pory nie wiem, co się właściwie wydarzyło, czy to miał być taki dowcip? Czy jakaś fatalna pomyłka? W każdym razie nie lubię braku szacunku dla kogokolwiek, także dla siebie.

Daniec jako prezenter powinien znać moje nazwisko, a jeśli nie znał, to powinien od razu zwrócić się do Wojtka Pogorzelskiego, a nie do mnie (tak było ustalone na próbie). Stało się inaczej. Wystartował, stawiając mnie w kłopotliwej sytuacji, której się nie spodziewałem. Wszystko to stało się na oczach publiczności i widzów w całej Polsce. Nikt nie przeprosił, nikt nie zdementował… a ja mam poczucie zepsutego smaku i totalnej amatory w wykonaniu bądź co bądź zawodowca.

Szczerze mówiąc, mam dosyć braku szacunku z jakiejkolwiek strony… Czy jakiegoś niedoinformowanego konferansjera, czy reżyserów całego spektaklu… Czy też po prostu kolegów, z którymi pracuję. Coś takiego nie powinno się stać, ale się stało i nikt nic do tej pory z tym nie zrobił. Szacunek należy się każdemu człowiekowi już za samo to, że jest człowiekiem, a artysta na swój artyzm musi ciężko pracować latami. Tej mozolnej pracy również należy się szacunek. Gdybym przez długie lata mocno nie pracował nad sobą, to dziś bym tak nie grał, jak gram i nie śpiewał na tym poziomie. Naucz się więc „profesjonalisto” na zawsze, że nazywam się Krzysztof Wałecki i masz mnie szanować – napisał na facebookowej tablicy wokalista Oddziału Zamkniętego.

Marcin Daniec póki co nie zareagował.

Polecane

Share This