fot. Alan Kurc
Kilkanaście dni temu dyskografia Włodiego poszerzyła się kolejne znakomite solo „HHULTRAS”. W ramach promocji krążka artysta udzielił wywiadu Tomkowi Doksie z Red Bulla, mówiąc o tym, czym jego rap różni się od większości muzyki z rapowej szufladki. Artysta zastrzega przede wszystkim, że nie chce, by nazywać go legendą. – Na razie mam takie przekonanie, że dopóki jestem aktywny w swojej dziedzinie, to żadną legendą się nie czuję. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że dla ludzi z zewnątrz i dla kogoś, kto postrzega kulturę hip-hop z innej perspektywy niż ja, jakąś legendą mogę być. Natomiast we własnym przekonaniu – niekoniecznie – powiedział artysta.
Goszcząc niedawno w programie „Futbol i cała reszta” Rasa i Przemysława Rudzkiego przyznał, że w którymś momencie dostrzegł, iż raperzy robią się coraz starsi, ale ich publiczność już nie, że rap dociera do odbiorców w konkretnym wieku, a z czasem się od niego odbija. Włodi patrzy na tę kwestię inaczej.
– Moja muzyka jest dobra dla ludzi, którzy są mniej więcej w moim wieku. Lub tę dekadę młodsi ode mnie. Dla ludzi, którzy nie wstydzą się słuchać rapu – ocenił raper. Poproszony o doprecyzowanie Włodi wyjaśnił: – Zdarza mi się czasem tłumaczyć komuś, kto mnie nie zna, że jestem raperem. I od razu zaznaczam wtedy, że nie robię muzyki, która jest dziś popularna. To nie moja bajka. I myślę, że moją muzykę czytają dobrze właśnie ci ludzie, którzy nie chcą czuć dzisiaj podobnego przypału.
Przy okazji premiery „HHULTRAS” Włodi odwiedził również naszą redakcję, by spotkać się z Marcinem Flintem. Zobaczcie Flintesencję z jego udziałem.
