fot. P. Tarasewicz
Kilka tygodni temu dotarła do nas zaskakująca informacja o tym, że po dziesięciu latach Wini zdecydował się sprzedać StoproRap Remikowi Łupickiemu z MyMusic. W rozmowie z Maciejem Wernio z Noizz.pl szczecinianin wyjaśnił, dlaczego zdecydował się na ten krok.
– Stoprocent miało swoje dwie twarze. Pierwsza z nich to była marka odzieżowa i dopiero dziesięć lat później zabraliśmy się za muzykę. Po wielu latach uważam, że dużym błędem było nazwanie marki muzycznej po odzieżowej. Nazwaliśmy ją StoproRap i to nie był dobry pomysł. Koniec końców niespecjalnie potrzebowałem tej wytwórni, więc teraz po prostu ją sprzedaliśmy – wyjaśnił.
Przy okazji sprzedaży StoproRap pojawiły się pytania o kontrakt Kabego. W tym roku ukazała się dobrze przyjęta epka ostatniego nabytku wytwórni, sam Kabe nagrywa sporo featów i jest jednym z najlepiej rokujących raperów na naszej scenie. Choć artysta nie zdradza na razie, gdzie będzie wydawał muzykę, to Wini przyznaje, że kontrakt, który miał podpisany z Kabe, także znalazł nowego właściciela.
– Sama sprzedaż sprowadziła się w zasadzie do dwóch rzeczy: sprzedaży backup katalogu oraz kanału na YouTube i sprzedaży kontraktu Kabego, którym wszyscy byli zainteresowani. Obydwie te rzeczy zostały sprzedane w różne miejsca i myślę, że poszły w dobre ręce – powiedział.
Ile Wini zainkasował za StoproRap? Tego nie dowiemy się pewnie nigdy, wiemy za to, że mniej niż by chciał, ponieważ koronawirus wpłynął na ostateczną cenę.
– Podjąłem decyzję już w zeszłym roku. Gdyby nie pandemia, pewnie wynegocjowałbym więcej pieniędzy. Moje plany pokrzyżowały się o tyle, że w pewnym momencie miałem dużo stron do negocjacji i nagle te strony zaczęły się wykruszać, mówiąc, że jednak nie chcą inwestować w czasie pandemii.