fot. mat. pras.
„Dziewczyny z Dubaju” są już na ostatniej prostej do kin. Film, którego współproducentką jest Doda, a reżyserką Maria Sadowska ma trafić do kin pod koniec listopada. Obie panie miały się dziś pojawić w montażowni, by dokonać ostatniej edycji produkcji, ale nie zostały do niej wpuszczone.
– Jest 11.30. Byłyśmy dzisiaj umówione na ostateczny montaż tego filmu. Wszyscy, absolutnie wszyscy mówią, że film jest za długi. Próbujemy od wielu miesięcy umówić się na ten skrót i dzisiaj po raz kolejny zamknięto przed nami drzwi. Emil napisał oficjalne maile, że nie mamy prawa tykać filmu, którego jestem producentem kreatywnym, poświęciłam mu dwa lata, a Maria wyreżyserowała. Teraz czujemy się wykorzystane, kopnięte w tyłek i tak naprawdę Emil jest jedynym królem i władcą tego filmu i odsunął nas od tego, co robiłyśmy – poinformowała w stories na Instagramie Doda.
– Nie możemy poprawić filmu dla dobra filmu i jego jakości artystycznej. Nie rozumiem w ogóle, o co chodzi. Nie możemy dokończyć swojej pracy. Czuję się oszukana. Wzięta do spółki, żeby tylko być twarzą filmu, rozpromować to, później zbierać wszystkie cięgi, medialne lincze, pretensje, prawne konsekwencje i finansowe, a okazuje się, że wyrzuca się mnie jak śmiecia i zamyka drzwi przed nosem do montażowni, w której pracowałam przez rok. Jak im nie jest wstyd. Tylko dlatego, że Emil oszalał. Emil nawet nie dał jednego oświadczenia, że nie miałam nic wspólnego z jego aferami finansowymi. A ja muszę całe to g*wno zbierać na siebie. Muszę niestety teraz stwierdzić głośno, że nie biorę odpowiedzialności za ten materiał filmowy i Maria również – dodała artystka.
Emil Stępień odniósł się do słów Dody w oświadczeniu przesłanym do redakcji serwisu Plotek.pl. Mąż Dody (para jest w trakcie rozwodu).
– Film jest już ukończony i zabezpieczony do dystrybucji w Polsce i poza jej granicami. Panie mogą bawić się w film, ale nie za pieniądze moje, jak i moich inwestorów. Maria Sadowska powinno skupić się na mniej wymagających filmach, a pani Rabczewska być wdzięczna, że na moich produkcjach przedłuża swoje medialne życie. Film jestem produktem biznesowym. Jak panie chcą się bawić, niech idą do Smyka – komentuje Stępień.