fot. mat. pras.
Nie mieliśmy wątpliwości, że „Zenek” poradzi sobie w kinach znakomicie. Nośny temat, głośna promocja, premiera w walentynki – produkcja poświęcona Zenonowi Martyniukowi ma wszystko, by osiągnąć bardzo dobry wynik frekwencyjny. Sęk w tym, że Telewizji Polskiej „bardzo dobry wynik” nie wystarcza. Stacja odpowiedzialna za produkcję musi mieć na koncie sukces i stara się za wszelką cenę przekonać widzów, że „Zenek” już się nim stał.
– W weekend otwarcia film przyciągnął do kin prawie ćwierć miliona widzów. To ogromny sukces twórców i producenta filmu, którym jest Telewizja Polska. Dla porównania wielkie produkcje światowego kina o muzycznych legendach i ikonach miały słabszy start w naszym kraju – mówi Maciej Sawicki, autor materiału poświęconego wynikom „Zenka”. Na potwierdzenie jego słów stacja publikuje poniższą planszę.
Szkoda, że podkreślając sukces „Zenka” TVP nie wspomina o tym, że to przecież naturalne, iż produkcja o polskim muzyku ściągnie do kin więcej widzów niż film o Queen. Szkoda też, że w materiale nie ma słowa o tym, że w swoim pierwszym weekendzie wyświetlania „Zenek” nie był najchętniej oglądanym filmem w Polsce, ustępując „365 dniom” Barbary Białowąs i Tomasza Mandesa. Film na podstawie bestsellerowej powieści Blanki Lipińskiej w walentynkowy weekend zobaczyło 484 tysiące widzów. Kiedy produkcja trafiała do kin tydzień w wcześniej, ściągnęła 453 tysiące osób, czyli o ponad 200 tysięcy więcej niż „Zenek”, którego wynik po niedzielnych pokazach zamknął się na poziomie 241 tysięcy.
„Wiadomości TVP” informują w swoim materiale, że film Jana Hryniaka zostanie pokazany także w 300 zagranicznych kinach, m.in. w USA i Kanadzie.