fot. mat. pras.
W sylwestrowy wieczór 2020 dotarły do nas smutne wieści o śmierci MF Dooma. Artysta zmarł znacznie wcześniej, bo 31 października, ale wdowa po nim dopiero w ostatni dzień roku ujawniła tę informację. Teraz Jasmine Dumile przedstawia nowe fakty w przykrej sprawie i oskarża szpital.
Choć poznaliśmy oficjalną przyczynę śmierci artysty (wskazano na powikłania po wzięciu infihiborów ACE), jej okoliczności były dotychczas owiane tajemnicą. Wdowa po raperze donosi, że po zażyciu przepisanych leków, wystąpiła u niego ostra reakcja alergiczna, objawiająca się obrzękiem gardła, języka i warg. Raper pojechał do szpitala, w którym według Jasmine Dunile nie zajęto się nim należycie. Kobieta sugeruje, że zamiast do specjalistycznej sali, jej mąż trafił do opuszczonego pomieszczenia magazynowego, w którym brakowało podstawowego wyposażenia. Doom miał nie dostawać niezbędnych leków, z pokoju, w którym przebywał, nie mógł nawet wezwać pomocy, więc dzwonił do żony, prosząc, by ta skontaktowała się z oddziałem placówki.
MF Doom zmarł w wyniku zatrzymania akcji serca po tym, jak spadł z wózka w szpitalu. W związku z pandemią wdowa po nim nie miała możliwości odwiedzenia go w szpitalu. I zobaczyła męża dopiero 31 października, kiedy odłączono respirator, który podtrzymywał go przy życiu.