
fot. Jens Koch
Oskarżenia wysuwane pod adresem Tilla Lindemanna uderzają nie tylko w niego, ale i w cały zespół. Wcześniej pisaliśmy o tym, że wokalista stracił kontrakt wydawniczy z oficyną, nakładem której ukazywały się jego tomiki poezji, teraz niemiecka sieć drogerii Rossmann zdecydowała się wycofać ze sklepów perfumy „Rosenrot”, „Zwinger”, „Sex”, „Pussy” i „Cocaine” sygnowane przez Rammstein. Produkty zniknęły z oferty sieci nie tylko w Niemczech, obecnie nie można kupić ich także w Polsce.
Przypomnijmy – kilka tygodni temu na Twitterze pojawił się wpis kobiety, która sugerowała, że wokalista niemieckiej grupy odurzył ją narkotykami i usiłował nakłonić do uprawiania z nim seksu. Niedługo później do sieci trafiły podobne deklaracje innych kobiet. Welt.de opublikowało artykuł, w którym możemy przeczytać o swego rodzaju rekrutacjach młodych kobiet prowadzonych przez współpracującą z Lindemannem Alenę Makeevę. Kobieta miała zapewniać im miejsca w tzw. „Raw Zero” – strefie najbliżej sceny na koncertach Rammsteina. W zamian za to fani miały zobowiązywać się do uczestnictwa w imprezach, na których był Lindemann, a przed wejściem na które musiały oddawać telefony.
Zespół zapewnia, że traktuje oskarżenia poważnie i dąży do wyjaśnienia sprawy. Zespół jest obecnie w trasie koncertowej, w ramach której pod koniec lipca zagra dwa wyprzedane koncerty na Stadionie Śląskim.