TAPFS po Polsce fotografując i relacjonując dla was występy
Australijczyków. Wczoraj był w Bydgoszczy. W chwili kiedy czytacie ten
tekst albo odsypia podróż i koncert, albo przebija się do Warszawy.
Jeśli
wszystko pójdzie dobrze, to w stolicy otrzyma wsparcie kamery i
obiektywów CGM.pl, później będzie musiał radzić sobie sam… Tymczasem
zapraszamy na drugi odcinek serialu „W pogoni za The Australian Pink
Floyd Show”.
pogoni
za zespołem dzień drugi. tym razem moim celem była bydgoszcz. z
zeszłego roku mam całkiem niemiłe wspomnienia związane z podróżą z
bydgoszczy do wrocławia. w tym roku, mimo że było w drugą stronę, było
jeszcze gorzej… do gniezna szło jeszcze jako tako, ale ostatnie 100km
było istnym piekłem na drodze. płatki śniegu wielkości dłoni, silny
wiatr i lód na drodze… po 3 godzinach brnięcia w korku byłem już
święcie przekonany, że na koncert nie dotrę… jakimś cudem jednak się
udało i na miejscu byłem chwilę przed czasem.
powiem
szczerze: do bydgoszczy jechałem z nadzieją na zmienioną setlistę. na
chociaż kilka innych kawałków. na miejscu spotkało mnie jednak
rozczarowanie. tego wieczora zespół zagrał dokładnie te same utwory, co
dzień wcześniej. różniła się jednak oprawa wizualna, było dużo mniej
oświetlenia, zabrakło pompowanej świni w czasie „one of these days”…
szkoda, bo to miły i atrakcyjny dla oka akcent. w porównaniu z
wczorajszym koncertem, dużo lepiej wypadł „careful with that axe,
eugene” i po dzisiejszym wykonaniu mogę śmiało stwierdzić, że dobrze
się stało, że utwór ten znalazł się na setliście. pozostała część
repertuaru wypadła równie dobrze, jak we wrocławiu. nagłośnienie
spisało się równie dobrze.
szczęśliwie – dzisiaj zabrakło zjadaczy popcornu. zabrakło również płyt na stoisku z merchem… to akurat gorsza informacja.
miłym
akcentem był moment, kiedy jeden z członków ekipy zespołu mnie poznał i
zagaił rozmowę. pogadaliśmy o tym i o tamtym, ponarzekał trochę na to,
że warunki techniczne nie pozwoliły im rozwiesić całego oświetlenia i
pochwalił polaków za to, że tak fajnie bawią się muzyką.
dzisiaj krócej, bo zmęczenie bierze górę. czas spać, z nadzieją, że do rana dróg nie zasypie śnieg…