fot. mat. pras.
W ostatnich tygodniach sporo mówiło się o tym, że Britney Spears jest bliska bankructwa. Kiedy kończył się nadzór ojca nad jej majątkiem, wokalistka miała ok. 60 mln dolarów. Problem w tym, że gwiazda wydaje fortunę na często podróże, których celem są Polinezja Francuska bądź Hawaje. Britney przemieszcza się prywatnymi odrzutowcami, nocuje w najdroższych hotelach. Wokalistka podobno co miesiąc jest na Hawajach i na samą podróż wydaje 350 tys. dolarów. Artystka zatrzymuje się wówczas w apartamencie prezydenckim w Four Seasons, co też nie należy do tanich rozwiązań.
60 mln łatwo wydać, ale nie zapominajmy, że Britney cały czas zarabia. Ujawniono, że tylko w ubiegłym roku na jej konto wpłynęło ponad 40 mln dolarów. Gwiazda wprawdzie nie koncertuje i nie nagrywa nowej muzyki, ale jest współautorką części piosenek, więc otrzymuje tantiemy, ponadto wydała książkę „Kobieta, którą byłam”, która stała się bestsellerem (już zapowiedziano kolejną część). Mało tego, na rynku bardzo dobrze radzą sobie perfumy sygnowane jej nazwiskiem, co również wpływa na zasobność portfela gwiazdy.
Oczywiście podana kwota jest wartością brutto, od której należy odciągnąć podatki. Niemniej wydaje się, że nawet bez tras koncertowych i nowych płyt Britney zarabia na tyle dużo, że nawet przy rozrzutnym trybie życia może spać spokojnie..