Parę lat temu jej kariera nabrała niesamowitego tempa. Za sprawą hitu „Love Me Llike You Do” usłyszał o niej cały świat. Zamiast dać porwać się fali sławy, wybrała zupełnie inną drogę. Schowała się, dojrzała, dała sobie po prostu czas. Teraz mija dziesięć lat od debiutu Ellie Goulding. O jej podróży, transformacji i oczywiście nowej płycie rozmawia z nią Michał Rakowski (@m_raq).
SPRAWDŹ TAKŻE:#CGMpoleca: Jessie Reyez – szczera aż do bólu
W dziwnym czasie przyszło nam rozmawiać – właściwie cały świat się zatrzymał i wygląda na to, że na dłużej. I nie jest tajemnicą, że ta cała sytuacja będzie mieć bardzo poważne globalne konsekwencje polityczno-gospodarcze. Chociaż wydaje mi się, że mamy szansę wyciągnąć z tego zamieszania także dużo personalnych pozytywów. A ty gdzie jesteś?
Jestem w domu, który wynajmuję z mężem w Oxfordshire. Caspar jeszcze tutaj studiuje, ale uczelnia jest zamknięta, zajęcia odwołane, więc oboje siedzimy w domu i nadrabiamy filmy. Wiesz, to jest bardzo dziwny czas, ale to też dobra okazja, żeby się na chwilę zatrzymać. Zrelaksować się, starać się na nowo połączyć ze sobą, spędzić czas z rodziną. Jeśli masz możliwość, to też idealny czas na to, żeby się połączyć się z naturą.
Mimo tego całego zamieszania, to będzie bardzo ważny rok dla ciebie. Nie tylko dlatego, że na rynku pojawi się twój nowy album, ale w tym roku także mija dziesięć lat od momentu jak wyszłaś na scenę.
Tak! To jakieś szaleństwo! Te dziesięć lat to była naprawdę ekscytująca jazda, ale czuję się dziwnie, bo mam wrażenie, że to dopiero teraz się zacznie.
SPRAWDŹ TAKŻE: 10 najważniejszych płyt – Rosalie.
Jak to?
Bo wiesz, teraz czuję się zupełnie nową, inną osobą. Czuję się gotowa, żeby wyruszyć w trasę. Wcześniej wszystko działo się trochę automatycznie. Teraz jest inaczej. Miałam trochę szansę, żeby się na nowo poukładać. Mam wrażenie, że właśnie teraz jestem w swoim najlepszym wydaniu.
A te dziesięć lat cię do tego poprowadziły. Do takiego wyraźnego wzmocnienia.
Masz rację. To bardzo ważne, żeby zauważyć ten okres, który właśnie tak mnie zbudował. Miałam wiele momentów, w których czułam, że spadam bardzo nisko. Cieszę się natomiast, że doświadczyłam także tych dobrych chwil. Jestem szczęściarą, bo zawsze miałam dobrych ludzi dookoła siebie. Nigdy nie byłam towarzyska, dlatego nawet teraz izolacja nie jest dla mnie problemem, bo lubię trzymać się blisko siebie. Dlatego myślę, że to pozwoliło mi się utrzymać w jednym kawałku. Podczas tych dziesięciu lat wiele rzeczy mogło pójść źle. A ja jednak nadal tu jestem. Duży sukces, ale mimo tego nie dałam się zwariować. Nigdy nie byłam super zwariowana. Nigdy nie byłam tak sławna, żeby mi odbiło. Wydaje mi się, że mam bardzo zdrową karierę.
SPRAWDŹ TAKŻE: Ariana Grande z wyjątkową wersją swojego hitu z kwarantanny
Pamiętam moment, kiedy po raz pierwszy usłyszałem twój głos. Moja współlokatorka słuchała coveru jednej z piosenek Robyn kilkanaście lat temu, a gdy przyjechałaś do Polski to mieliśmy okazję rozmawiać i widzę, jak się zmieniłaś. Czy pamiętasz jakieś przełomowe momenty?
Kluczowe momenty… Oczywiście w trakcie towarzyszyły mi wzloty i upadki. Miałam też tak, że za każdym razem, kiedy myślałam, że coś już kończę, to chciałam to wycofywać – to były dla mnie kluczowe momenty. Oprócz tego, kiedy dostawałam zaproszenia, żeby zagrać na najważniejszych festiwalach. Kiedy mogłam zaśpiewać na weselu swoich przyjaciół. Kiedy poznałam polityków i członków ONZ, ludzi, których podziwiam i bardzo szanuję. Dużo się wydarzyło, ale jednocześnie uważam, że tych dziesięć lat, to mimo wszystko była powolna, ale bardzo fajna podróż.
Tak jak podkreśliłaś – były dobre i złe czasy. Co było takiego najtrudniejszego?
Duża presja. Szczególnie w tak nieobliczalnej branży, jaką jest branża muzyczna. Nawet teraz nie da się niczego przewidzieć. Ciężkie jest właśnie to, że każdego dnia nie wiesz, co może się wydarzyć. Nie wiesz, gdzie musisz się udać, nie masz prawie w ogóle swojej rutyny, a cały czas towarzyszy ci brak pewności jak rynek zareaguje na to, co tworzysz – to na pewno nie pomaga.
SPRAWDŹ TAKŻE: Światowa Organizacja Zdrowia i Lady Gaga zorganizują wielki koncert dla bohaterów
Dodatkowo piszesz większość tekstów swoich piosenek, a żeby napisać dobrą piosenkę, która chwyci ludzi jak „Explosions” czy „Army”, trzeba bardzo mocno odkryć siebie i swoje emocje. Jedyne do czego jestem w stanie to porównać to jak wyjść nago i stanąć przed tłumem w oczekiwaniu na reakcję.
To jest dokładnie to uczucie. Zawsze jest sposób, żeby uniknąć opinii ludzi, szczególnie teraz, kiedy każdy może napisać tweeta i wyrazić opinię o twojej piosence. To co mnie trzyma z dala od opinii innych to fakt, że kocham to, co robię. Jeżeli spodoba się to także ludziom – super. Ale to co tworzysz musi się podobać przede wszystkim tobie i być zgodne z tobą. W muzyce pop musisz złapać pewien balans: tworzysz muzykę, która musi być relatywnie chodliwa, ale nie możesz iść na kompromisy sam ze sobą. Musisz lubić to, co tworzysz.
Ostatnio wydałaś w duecie z blackbearem singiel „Worry About Me”, w którym dostajemy nową wersję Ellie Goulding – mam wrażenie – bardzo wkurzoną Ellie.
To tylko na potrzeby piosenki. Ale faktycznie cały album jest zdecydowanie mniej humorystyczny, bardziej mroczny i poważny. Chciałam uchwycić moment, w którym trochę wahasz się między akceptacją tego, że wszystko na świecie jest trochę popieprzone, a szczęśliwymi wspomnieniami, co jest bardzo wyraźną referencją do mojego poprzedniego albumu „Halcyon Days”. A co ty myślisz?
Dla mnie ten utwór mówi bardzo mocno o granicach, które trzeba stawiać ludziom, ponieważ często wydaje im się, że są na pozycji, z której mogą cię po prostu dotknąć i zranić.
Jest na świecie taka niewypowiedziana manipulacja, gdzie ludzie próbują kontrolować innych, żeby sami czuć się bezpiecznie i to jest bardzo złe. Myślę, że w końcu nadszedł czas, kiedy musimy zacząć szczerze i głośno pokazywać swoją niezależność. Pokazywać, że to jest w porządku tak samo jak to, że jesteśmy singlami. Zauważyłam, że w tym momencie prawie nie ma o tym piosenek.
W swoich piosenkach nie boisz się dotykać trudnych emocji. W utworze „Flux” śpiewasz o bardzo ciężkiej mieszance uczuć, które towarzyszą w momencie, kiedy ktoś decyduje się odejść od drugiej osoby.
Już jak pisałam tę piosenkę, to wiedziałam, że ona musi być smutna. Od bardzo długiego czasu chciałam stworzyć utwór właśnie o tym konkretnym uczuciu i „Flux” to był właśnie ten moment. Ona jest o tym, jak orientujesz się, że nie kochasz osoby, z którą w tym momencie jesteś, ale kochasz bardziej ten pomysł kochania tej osoby. Może to być uznane jako hymn rozstań.
SPRAWDŹ TAKŻE: Premiera dokumentu o 20-letniej historii Coachelli już w tym tygodniu
Dość długo musieliśmy czekać na to, żeby usłyszeć twój nowy album – pojawiło się co prawda parę piosenek, teraz nowy singiel, ale co konkretnie znajdzie się na nadchodzącej płycie?
Ten album to zdecydowanie zamknięty koncept. Wszystko się w nim łączy. Chciałam przeprowadzić słuchaczy przez pewną historię. Gdybym mogła stworzyć film na podstawie tych piosenek, to zdecydowanie bym to zrobiła. To na pewno będzie bardzo widoczne podczas koncertów w szczególności ze światłami i wizualizacjami, które razem stworzą mam nadzieję niepowtarzalne doświadczenie. Wydaję mi się, że udało mi się stworzyć bardzo specyficzny świat.
To duże odbicie mnie, które pokazuje punkt, w którym stałam się kobietą. To też jest o momencie, w którym znajdujesz w sobie i sięgasz po swoją niezależność i radość. Trudno to znaleźć, ale myślę, że ludziom jest to bardzo potrzebne.
A do tego potrzebne jest skupienie. Ono jest także potrzebne, do tego, żeby przejąć emocje, które artysta próbuje przekazać. Pamiętam jeden z Twoich koncertów, w którym nagle poprosiłaś wszystkich, żeby odłożyli telefony. Myślisz, że ludzie mają problem w odbiorze muzyki?
Uważam, że niektóre piosenki wymagają wczucia się w konkretnej chwili. Teraz widać dużą obsesję na punkcie filmowanie wszystkiego. W ten sposób rujnujesz sobie poczucie tu i teraz, bo próbujesz nagrać tę chwilę na później. A później na pewno nie będziesz mieć dokładnie tych emocji, które mógłbyś wtedy przeżyć. Musisz poświęcić się, żeby zdobyć to niepowtarzalne uczucie razem z artystą na sali.
Nie przeszkadza mi to, że ludzie mnie nagrywają. Chciałabym im po prostu dać najlepsze doświadczenie, jakie mogą ode mnie dostać.
To w takim razie, jaki jest plan na 2020? Oczywiście zaraz po tym jak wydasz album.
Zdecydowanie chciałabym pojechać w trasę. Natomiast musimy ją przemyśleć w oparciu o to, co się teraz na świecie dzieje. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Staramy się, żeby do minimum zredukować ślad węglowy i żeby ta trasa miała najmniej szkodliwy wpływ na środowisko.
Naprawdę? Niewielu artystów decyduje się na właśnie takie rozwiązania. Uważam, że to ważne, żeby za znanymi osobami stały wartości, na które często zwracają uwagę swoim fanom.
Lubię wykorzystywać swoją platformę jak tylko mogę na dobre, większe cele, które dotyczą wszystkich. To nie jest tak, że czuje się specjalistką w tych tematach. Ludzie potrzebują mówić o zmianach klimatu, ponieważ rządy muszą zacząć robić zdecydowanie więcej, żeby temu zapobiec. Było mi bardzo szkoda, kiedy doszło do Brexitu, bo widziałam jak razem pracujemy nad tym, żeby on się nie wydarzył. Ale tych problemów jest znacznie więcej: zaśmiecenie środowiska plastikiem, zanieczyszczenie powietrza. Sama mam elektryczny samochód i uważam, że tego typu pojazdy powinny być bardziej dostępne dla ludzi. Kolejnym tematem jest bezdomność. W Londynie od lat jest bardzo wielu bezdomnych, którym nikt nie pomaga. Tych tematów jest naprawdę bardzo wiele. Mam nadzieję, że nie znikną w cieniu koronawirusa, bo jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia. A sam wirus na pewno dotknie jeszcze większej ilości osób. Mam tylko nadzieje, że nasze władze właściwie się nim zajmą.
SPRAWDŹ TAKŻE: Rosalie. zdradza, do którego z artystów Alkopoligamii ma największą słabość
Ellie, jeszcze jedna rzecz. Czy gdybyś mogła, zmieniłabyś cokolwiek w tej ostatniej dekadzie?
Nie. Gdybym to zrobiła, najprawdopodobniej nie skończyłabym w tym miejscu. Może poza jedną rzeczą. Ludzie pomyślą pewnie, że jestem szalona, ale może nie pracowałabym tak ciężko. Mam wrażenie, że wielu rzeczy nie zrobiłam z bardzo prostego powodu: po prostu byłam zbyt zmęczona. Teraz po długiej przerwie czuję, jak wróciła do mnie energia i chciałabym mieć jej trochę więcej w przeszłości. Ale generalnie niczego bym nie zmieniała.