18.09.1970 – Oczywiście można się spierać czy Jimi Hendrix był największym gitarzystą w dziejach, czy nie. Ale po co? Zamiast tego można usiąść i odpalić na cały regulator jedną z jego płyt. Żył szybko, zmarł nagle – podobnie jak inni członkowie elitarnego Klubu 27. Śmierć w wyniku zadławienia się własnymi wymiocinami nie napawa dumą, ale życie uczy, że to cżęść etosu gwiazdy rocka (w podobny sposób ze światem pożegnał się choćby Bon Scott z AC/DC). Wielki muzyk i wizjoner. Głowa pełna genialnych pomysłów, ale też niestety destrukcyjnego chaosu. To już 42 lata bez Hendrixa.
18.09.1974 – Alvin Nathaniel Joiner IV to nikt inny jak tylko Xzibit. Chociaż środowiska hip hopowe kojarzą go od końcówki lat dziewięćdziesiątych, szerszemu audytorium dał się poznać dopiero w 2004 jako prowadzący program „Pimp My Ride” w MTV. 9 października ma się ukazać nowy krążek Xzibita „Napalm”. Na liście płac znalazło się spore grono ważnych gości z Dr. Dre i Akonem na czele. Xzibit wystąpił raz w Polsce – w kwietniu 2009 roku raper zagrał w stołecznej Stodole.
18.09.1995 – Skunk Anansie upodobali sobie wydawanie płyt we wrześniu. Trzy z pięciu krążków, które mają na koncie, miały swoją premierę właśnie w tym miesiącu. Wczoraj do sklepów trafiła najnowsza płyta kwartetu „Black Traffic”, tymczasem dziś mija 17 lat od wydania debiutanckiego krążka „Paranoid and Sunburnt”. Obecność takich numerów jak „Selling Jesus”, „I Can Dream”, „Charity” czy „Weak” pokazuje, że Skin i spółka od samego początku byli niesłychanie mocni.
Powyższy tekst powstał we współpracy ze stroną „To było grane”.