– Problem ściągania z internetu nie dotknął mnie co prawda osobiście, lecz gdy zaczął się pojawiać, ja miałem 19 lat i mogę powiedzieć, że rozumiałem obie strony. Gdybym poszedł na uniwersytet, pewnie także pobierałbym muzykę z internetu. Dlatego też tak mocno utożsamiam się z tymi studiującymi dzieciakami, które stały się celem nagonki wytwórni. Tymczasem labele powinny zrozumieć, że nie idą z duchem czasu. Muszą zwracać więcej uwagi na to, co się dzieje w świecie. Wątpię, aby ktoś pobierający muzykę w akademiku zabijał rynek muzyczny – wyjaśnił piosenkarz. – Z drugiej strony znam artystów, którzy muszą chwytać się różnych zajęć, bo z samej muzyki nie mogą wyżyć.