„Następny album będzie nagrywany prawdopodobnie wciąż w trasie, ale najpierw musi dojść do kłótni”, mówi Liam Howlett.
„Będziemy sobie wciąż dokuczali, nabijali się z siebie nawzajem”, dodaje Keith Flint. „W czwartek w godzinach porannych zostawię Liamowi naprawdę paskudną wiadomość głosową, cała ta paranoja będzie się rozwijać. Rozstaniemy się na rok albo i więcej, a potem wrócimy do siebie i znów utkniemy w komponowaniu.”
Choć wewnątrz Prodigy w ostatnim czasie nie było kolorowo, Flint zdradził, że grupa będzie kontynuowała sukces, który odniosła przy okazji „Invaders Must Die”. „Wszystko co robię, odnosi się do mojej grupy. Zawsze zastanawiam się, jak wpłynie to na resztę kapeli. To coś tak cennego, że nie można tego bezcześcić.”