Gitarzysta Jamie Hince przyznał, że Cappello jest fotografem w pewnym sensie wyjątkowym. – Po raz pierwszy mieliśmy do czynienia z kimś, kto nie irytuje nas i nie prześladuje – powiedział w rozmowie z NME.com. – Na ogół jeśli ktoś robi zdjęcia, działa nam na nerwy, fotografuje, gdy spotykamy się ze znajomymi i tak dalej. Człowiek ma ochotę taką osobę jak najszybciej pogonić.
Hince przyznał, że podczas przeglądania fotografii ogarnął go sentyment. – Naprawdę żyliśmy jak we śnie – dodał. – Pamiętasz, jak wyglądały te koncerty, a później oglądasz zdjęcia i zdajesz sobie sprawę, że grałeś dla jakichś 25 osób. Po raz kolejny powraca tamta magia, wiara, że robimy coś istotnego.