fot. P. Tarasewicz
Kiedy pod koniec ubiegłego roku Tede poprosił fanów, by policzyli wszystkie nagrane przez niego kawałki, łącznie wyszło ich ponad tysiąc. Raper ma na koncie 14 solowych albumów, z których część jest dwupłytowa, do tego krążki nagrane z Warszafskim Deszczem, Potwierdzonym Info, płyty z remiksami, mixtape’y i kilka okolicznościowych wydawnictw nagrywanych m.in. na potrzeby imprez urodzinowych. W rozmowie z Kubą Głogowskim Tede przyznaje, że nie potrafi zwolnić tempa pracy i absolutnie nie myśli o emeryturze. – Mam 41 lat, to jest żaden wiek. Fizycznie jestem w lepszej formie niż w wieku 20 lat. Dlaczego miałbym przestać to robić? Do głowy mi to nie przychodzi. Nie wyobrażam sobie innego życia – komentuje Tede.
Tede twierdzi, że mógłby nagrywać cały czas, ale dla dobra własnej twórczości stara się robić przerwy. – Czasami się powstrzymuję, żeby kumulować w sobie energię – przyznaje, po czym tłumaczy: – Przez dwa miesiące nie nagrywam tylko słucham. Najpierw słucham kawałków, które mnie inspirują, po czym wchodzę w fazę, że słucham tylko muzyki. Już nie słucham kawałków, które mi się podobają, tylko słucham instrumentali amerykańskich, pod nie wymyślam tematy, flow i wszystko. W ten sposób może moje podejście do rapu ewoluuje i dorasta, ale w żaden sposób nie zmienia się to, że kocham to robić i żyć bez tego nie mogę. Jak tego długo nie robię, to naprawdę mnie telepie. Nagrywam sobie w domu głupoty po to, żeby coś nagrać. Ja muszę to robić, więc zapomnijcie o tym, że przestanę, chyba, że mnie odjebią – puentuje raper.