foto: mat. pras.
Jacek Adamkiewicz opublikował nagranie rozmowy, którą odbył z TDF-em w Warszawie pod koniec marca. Raper mówi w niej m.in. o pracy nad nowymi kawałkami, zdradza, dlaczego uważa dzisiejszy rap za lepszy od tego sprzed kilkunastu lat, a także komentuje kwestię błyskawicznych karier w dzisiejszym rapie. W rozmowie pada również kwestia ghostwritingu, do którego raperzy nie chcą się publicznie przyznawać.
Czy Tede jest w stanie zaakceptować fakt, że raper nawija tekst, którego sam nie napisał? – Szczerze? Dla mnie spier***aj. Gardzę tym – odpowiada wprost. – Stary, możemy robić wszystko w tym rapie, ale są rzeczy podstawowe – sami piszemy sobie teksty i piszemy o tym, co jest naprawdę. To jest tak żenujące, jak słucham gościa, który mówi, że r***a dupy, a potem wrzuca zdjęcie ze swoją dupą. To on albo ją wali w ch*ja i jest ch*jem albo wali w ch*ja mnie.
Tede nawiązuje do wersów z kawałka „Guczi sruczi look”, mówiąc: – Skumałem to. Hip-hop jest naprawdę, rap jest na niby. To jest kwintesencja tego wszystkiego. To jest konkluzja. Teraz mamy hip-hop i rap. To nie jest tak, że ktoś napisał tekst i dał ci go. On to musiał najpierw nagrać. Więc może masz flow, ale powtarzasz flow po gościu, który to wymyślił.
Artysta ma świadomość zmian zachodzących na scenie. Dotyczą one nie tylko samej muzyki, ale także otoczki. Tede podkreśla, że w hip-hopie liczy się dla niego przede wszystkim szczerość. – Tu wychodzi tylko to, że ja jestem z korzeni tego. Uwierzyłem w to gówno. I jeszcze wpi***alali mi przez 20 lat, że to jest naprawdę. I życzę sobie teraz, żeby mnie nie oszukiwać. I jak ja teraz słyszę, że jakiś łapserdak mówi: „Ja to wszystko wymyśliłem, to wszystko jest na niby, ja taki wcale nie jestem”. Chłopie, albo jest to, albo jest to. Dla mnie hip-hop to jest muzyka, którą robimy z siebie. Ja piszę swoje teksty, ja je rapuję. Może ci się to nie podobać, może ci się podobać, ale ja zwracam uwagę na to, że to jest realne. Może mi tu ktoś zaraz napisać w komentarzach, że nagrałem kawałek o Dacii Logan, ale mogę wyjąć portfel, pójść i ją kupić. I dlatego nagrałem ten kawałek – wyjaśnia.
Po chwili Tede wraca do tematu autentyczności w rapie i wspomina sytuacje, w których inni artyści próbowali ingerować w jego teksty i stylówkę, podając przy tym ksywki dwóch raperów, którzy zaleźli mu tym za skórę. – Możesz mi mnie nie lubić, mówić, że jestem komercyjną ku*wą. Je*ać cię. Ale jak mi jeden mądry chciał kiedyś napisać tekst… Poczekaj… który to… Po pierwsze – Rahim, jak go poznałem. Kozak go przywiózł do Warszawy w dziewięćdziesiątym którymś. Chciał kawałek ze mną i mi mówił, co ja mam rapować. Zakończyłem tę znajomość szybko. Drugi co mi chciał mówić to Bolec. Bolec był w ogóle zajebistym gościem, ale chciał mi mówić, jak ja mam rapować. Że on mi tam tekst poprawi – wspomina.