fot. mat. pras.
Suge Knight krytykował pod koniec września Jaya-Z, Snoop Dogga i innych raperów za to, że milczą w sprawie problemów Diddy’ego. Nie oznacza to oczywiście, że były szef Death Row trzyma stronę Seana Combsa. Przeciwnie – Suge w dalszym ciągu nienawidzi założyciela Bad Boy Records i w nowym wywiadzie zza krat robi wszystko, by go obciążyć.
Jedną ze spraw, o których dużo mówiło się po aresztowaniu Diddy’ego, jest jego relacja z Justinem Bieberem. Usher przedstawił Kanadyjczyka szefowi Bad Boy Records, kiedy ten miał zaledwie 13 lat. Dwa lata później Bieber był już regularnym podopiecznym Combsa.
– Ma 48 godz. z Diddym. Spędzimy razem czas i nie możemy ujawnić, co będziemy robić, ale to zdecydowanie spełnienie marzeń 15-latka. Dali mi go pod opiekę. Jest podopiecznym Ushera, ale przez następne 48 godzin będzie ze mną i porządnie zaszalejemy – mówił w krążącym po sieci nagraniu z 2009 r. Diddy.
SPRAWDŹ TAKŻE: Justin Bieber przeszedł przez piekło u Diddy’ego
Po latach Justin nie unikał tego tematu, przyznając jedynie, że był młody, pogubiony i znalazł się w obcym świecie, w którym nie miał osób, do których mógłby się zwrócić o pomoc. W rozmowie z Michaelem Franzese Suge Knight mówi, że „Diddy organizował Justinowi Bieberowi 'romantyczne wycieczki’ z 'dorosłymi, odnoszącymi sukcesy’ mężczyznami.
– Kwestia narkotyków i rzeczy, które pozwolił, by dorośli robili temu chłopcu, jest niezdrowa i popi***ona – mówi Marion Knight. Dopytywany przez gospodarza, co dokładnie mężczyźni mieli robić nastoletniemu wówczas Kanadyjczykowi, Suge odpowiada, że „uprawiali z nim seks”.
– Nie lubię o tym mówić, bo naprawdę lubię Justina Biebera. Nie doszłoby do tego, gdyby pochodził z zamożnej rodziny. Problem w tym, że Justin Bieber pochodzi z biednej rodziny. Ale ten młody człowiek był tak utalentowany, że mógł być większy niż Michael Jackson – ocenia były szef Death Row.