foto: Adam Polański
Strachy Na Lachy występowały na Dniach Świebodzic. W trakcie wykonywania piosenki „Piła tango” zespół przerwał koncert, po czym zszedł ze sceny. Grabaż poprosił publiczność, by podziękowała za to ochronie, która nie była w stanie zapanować nad bawiącym się tłumem.
– Stary, ja tu przyszedłem do pracy. Ty też jesteś w pracy. Ludzie tutaj spadają na kark i co? To nie ja będę odpowiadał za to, że ktoś tu złamie kręgosłup – powiedział ze sceny artysta.
Niedługo później muzyk opisał sytuację na Facebooku, pisząc:
– Świebodzice… fajna okolica, ludzi mili, niezłe miejsce do zagrania koncertu – stadion – bardzo ładna murawa i koncert sympatyczny… aż… zaczęła się 4 zwrotka „Piły tango”… śpiewam i patrzę, tłum wynosi ludzi, a ci… lądują na glebie, jeden po drugim… ochrona… nie ma ochrony… stoi jakiś ignorant w kamizelce ochrony… jest nieruchomy… tuż za bramkami… pani siedząca na wózku inwalidzkim, jeden z widzów spada prosto na nią… k***a jego mać… Leci dziewczyna, zalicza masakryczną glebę. Przerywam koncert, schodzimy ze sceny, jest po zawodach.
Muzyk domaga się, by firma zabezpieczająca imprezę straciła koncesję ze względu na amatorskie podejście, które może doprowadzić do tragedii na koncercie.
– Ludzie, którzy mieli dbać o bezpieczeństwo publiki byli kompletnie nieprzygotowani do tej pracy. 100% amatorka. Po koncercie próbowali mi tłumaczyć, że było ich za mało. K***a mać! To jebie kryminałem! Przepisy ustawy o imprezach masowych precyzyjnie określają liczbę ochrony koniecznej do zapewnienia bezpieczeństwa bawiącej się publiczności. Wystawienie do pracy osób, które nie mają pojęcia, co mają robić w sytuacjach zagrażających zdrowiu i życiu, w konsekwencji powinno skutkować natychmiastowym cofnięciem uprawnień do zabezpieczania tego typu imprez. Nazwa firmy jest widoczna na zdjęciu, na żółtej kamizelce – napisał, publikując zdjęcie ochroniarza.
– Niezapewnienie wystarczającej liczby ochroniarzy na imprezie – pożegnanie z koncesją! W Świebodzicach było o krok od tragedii. Chciałem porozmawiać z organizatorem, nie było takowego, w sezonie wysokim w krajowym show biznesie trzepie się po kilka imprez w jednym dniu, w sensie jeden organizator ma 3-4 imprezy w tym samym dniu w różnych miejscach w Polsce. Przez moment mignęła mi przed oczami pani z domu kultury, szef ochrony (chyba) tłumaczył indolencję swych pracowników zbyt małą liczbą ochroniarzy. Krew mnie zalała wobec takich argumentów. Powiem tak: przy tego rodzaju uchybieniach impreza nie powinna się odbyć. Nie wiem kto się zajmie tą sprawą. Urząd miasta? Prokuratura? Policja? Dom kultury? Organizator (podpisywałem umowę z firmą z Konina). Sprawa jest skandaliczna – skomentował artysta.
Muzyk pisał także o dalekosiężnych konsekwencjach działań amatorskich organizacji.
– I powiem wam, kto by przyjął na klatę największy zjeb i hejt po tragedii. Kto? Piszący te słowa: czyli ja. Jak wszyscy w tej sprawie schowają głowę w piasek, do wypadku dojdzie, na sprawie siądą media i wtedy będzie już za późno… Rozpęta się kolejna histeria, a obecnie rządzący docisną śrubę i wypichcą nowelizację, po której nam wszystkim galoty spadną za kolana, część z nas pójdzie z torbami. Takie firmy ochroniarskie i organizatorskie powinny zniknąć z powierzchni. Bo zdarzyć się może, że za zawalankę niekumatego bodyguarda zapłacę ja. Bo nie będzie się wymieniać nazwiska ochroniarza, bo nikt go nie zna. Ja, owszem już jestem … trochę rozpoznawalny… Organizatorzy i ochraniający złamali szereg przepisów dotyczących ustawy o imprezach masowych. Uważam, że należy się ich ze środowiska pozbyć. Niektórych raz na zawsze, rzekłem – zakończył.
Poniżej prezentujemy amatorskie nagranie z koncertu w Świebodzicach, na którym widać, jak zespół przerywa koncert i schodzi ze sceny.