– To nie było łatwe, a zarazem nie było w tym nic ciekawego. Zero nowych piosenek, pomysłów, zero energii. Mimo to ludzie się cieszyli. Jeżeli jednak mama z tatą do siebie wracają po jakimś czasie, kto chciałby żyć z żoną, z którą wzięło się rozwód? Ja już więcej tego nie powtórzę, to zamknięty etap – powiedział wokalista.
Przypomnijmy, że już za kilka dni, 16 lipca, na rynku ukaże się kolejny krążek od Stinga, „Symphonicities”, czyli stare przeboje w nowych, wzbogaconych o orkiestrę wersjach.