– Rzeczywiście, pojawiło się pewne załamanie nerwowe. Wynikało to z tego, że dosłownie zaniedbałam swoje zdrowie psychiczne. Zatraciłam się w nagraniach na tyle, że musiałam w pewnej chwili przenieść się z Santa Barbara do Los Angeles – zdradziła piosenkarka magazynowi „Vibe”. – Nie będzie cienia przesady, jeśli powiem, że wstawaliśmy o świcie i robiliśmy muzykę do późnej nocy. Opuściliśmy dom może ze trzy razy! Cały ten wysiłek odbił się na mnie na różne sposoby, np. dostawałam szalonych ataków paniki. Muszę jednak powiedzieć, że moje poświęcenie – emocjonalne, psychiczne, fizyczne – opłaciło się, bo stworzyłam taki materiał, jaki chciałam. Dla mnie to nie tylko album. To zapis stanu przejściowego w moim życiu. Taneczny krążek, który od strony tekstowej bywa jednak w wielu momentach bardzo mroczny.