fot. kadr z wideo
Sobota walczy o oczyszczenie swojego imienia i stara się udowodnić, że nie wsypał nikogo w prokuraturze. Jongmen od ponad roku oskarża szczecinianina o potwierdzenie zeznań małego świadka koronnego, ten natomiast broni się, zarzekając się, że nic takiego nie miało miejsca. W ostatnich tygodniach obie strony konfliktu publikują w sieci fragmenty pism sądowych, mające potwierdzić swoje racje. Teraz na powiązanych z autorem „Homo sum” profilach koperkowaofficial i Murem Za Sobotą pojawiły się dokumenty z 2019 i 2020 roku, na których widzimy, że Sobocie postawiono zarzuty posiadania narkotyków. Podczas zeznań w prokuraturze raper potwierdził, że nabywał je od Daniela Z., ale nie wskazał żadnej innej osoby, której jego diler miał sprzedawać środki odurzające.
Sprawdź także: Mata pobił rekord Taco Hemingwaya
Kto w takim razie ma rację? Zobaczcie, jak tę sprawę przedstawia Żurom:
– Sprawa jest bardzo prosta. Sobota nie jest sześćdziesiątką i dawno o tym mówiłem, ale Sobota potwierdził sześćdziesiątkę. Mógł się zachować elegancko na dwa sposoby. Pierwszy sposób: został wezwany do prokuratury, przyjechał, zostały mu postawione pytania. Mógł powiedzieć na początku, że odmawia składania wyjaśnień, nie zna Daniela Z., nie wie i nie potwierdza nic, dziękuję, do widzenia. To by było pierwsze, uczciwe zachowanie Soboty. Drugie uczcie zachowanie: „tak, znam Daniela Z., to mój kolega, znamy się”. Mógłby powiedzieć nawet, że razem jarają zioło, nie ma problemu, ale nigdy nie powinien powiedzieć słów, które padły, że kupował od niego na własny użytek narkotyki.
Dlaczego? Dlatego, że z Daniela Z. dużo ludzi ma zarzuty, dużo spraw jest w toku. Ci ludzie nie przyznali się do tych spraw, że Daniel Z. był dilerem czy nie był – nie mnie to oceniać. Ale nie przyznali się do rzeczy, które on zeznał jako sześćdziesiątka. I przez to, że taki Sobota przyznając, że miał styczność z narkotykami, że kupował od Daniela Z. narkotyki, zachował się bardzo nieelegancko. Tu nie ma filozofii.
Wyświetl ten post na Instagramie.