Smarki Smark na winylu

EP-ka "Najebawszy", uchodząca w wielu kręgach za klasyczną, doczeka się winylowego wydania.


2012.12.26

opublikował:

Smarki Smark na winylu

Opublikowany w 2005 roku materiał, wyprodukowany w całości przez Kixnare`a i oskreczowany przez tragicznie zmarłego DJ-a Pyska, doczekał się winylowego wydania. Poniżej słowa komentarza i informacji ze strony samego Smarka (źródło: starszybrat.com):

„Dwa dni zgrywania cutów u Pyzdry w pokoju. Dziś można się przyznać, że niektóre były z cedeków (dla zmyłki w tych miejscach podłożyliśmy trzaski). Miałem też chorą zajawkę na echo nałożone na wokale, bo jakoś w tym czasie odkryłem, że echo powinno być w tempie podkładu. Efekt był według mnie piorunujący, dlatego jest wszędzie. Założę się też, że Kixner nigdy nikomu nie pozwolił na taką ingerencję w jego działkę – „zmień to, zmień tamto, ogólnie ZMIEŃ”. Miał dość przy Dźwiękach stereo, dlatego podkład zrobiłem sam. Myślę, że słychać. Przy okazji spełniłem się też jako ghostwriter :).

W przyszłym roku minie osiem lat. Bardzo broniłem się przed opcją odgrzewanego kotleta, a propozycje były różne. Od remiksów, reedycji po sytuację, że koleżka z Poznania sam zrobił winyl w lay-belle.com, czy czymś podobnym. Na pięciolecie byliśmy bliscy porozumienia z Kixnerem. Na przeszkodzie stanęły okładka i inne nieistotne kwestie (wszyscy artyści to finansiści!). Przede wszystkim szukałem dziury w całym licząc, że zepnę się i zrobię jakiś nowy materiał, żeby nie odcinać kuponów od starego. Trochę się przeliczywszy.

Ostatecznie zostałem postawiony przed faktem. Paweł Chlebek (brat Pyska) po prostu wręczył mi z partyzanta wosk. Może nie było szału jak przy słuchaniu pierwszych polskich winyli, ale mimo wszystko poczułem się WZRUSZONY.

Wszystkim zajął się Tomek. Ogarnął mastering (Puzzel) i wszystkie te opcje, których nie rozumiem. Dogadał się też co do okładki, tzn. miał być white label. Płyty miał ręcznie ponumerować Gans, ale kto kojarzy postać, ten wie, że nie mógł ich po prostu ponumerować. To było niewykonalne. Niektórzy nie potrafią się opanować.

Ode mnie to wszystko i dalej umywam ręce. Akcję patronuje Tomek i jego ludzie. Jest odpowiedzialny za realizowanie zamówień i podliczenie wszystkiego. Jako, że od początku z materiałem wiążą się pretensjonalne założenia o muzyce niezależnej, nieodpłatności i szerzeniu miłości do bliźnich, to cały zysk zostanie klasycznie pod publikę przeznaczony dla potrzebujących. Przy czym nikt jeszcze nie zdecydował, czy będzie to wpłata dla jakiejś lokalnej fundacji, czy też pomoc konkretnej osobie. Po odliczeniu kosztów będzie zaledwie kilka tysięcy złotych, czyli nie będzie jakiegoś filantropijnego szału. Dlatego w mejlach możecie pisać, którą opcję popieracie. Coś w stylu obiady na miesiąc dla małych wariatów vs. wypasiony wózek inwalidzki dla jednego.

Nie będzie też żadnego dotłaczania. Nakład typowo polski (380), z czego część została już rozdana. Dlatego dwie sztuki będą wysyłane tylko w wyjątkowo uzasadnionych przypadkach – zależne od Waszej inwencji. Nie wiem, jakaś ciekawa historia życia albo namiary na fajną koleżankę – kwestia przekonania Tomka i jego ludzi. Takie zamówienia będą też potwierdzane i ewentualnie realizowane w ostatniej kolejności. Nie zamawiajcie na babcię, siostrę, czy mamę. Cena to 50 zł plus 15 zł przesyłka. W sprawie wszelkich kwestii technicznych odsyłam pod adres – najebawszyep@gmail.com”.

Polecane