Dla Warner Bros., studia, które produkuje filmy na podstawie komiksów DC „Legion samobójców” miał być szansą na podreperowanie wizerunku nadszarpniętego niedawnym „Batman V Superman: Świt sprawiedliwości”. Produkcja, w której dwóch najważniejszych bohaterów DC Comics pojawiło się na ekranie wspólnie zarobiła swoje, ale recenzje zebrała w przytłaczającej większości niepochlebne. Tymczasem okazało się, że i „Legion samobójców”, czyli produkcja, w której oglądamy antybohaterów i superzłoczyńców takich jak Joker (Jared Leto), Harley Quinn (Margot Robbie), Deadshot (Will Smith) czy Killer Croc (Adewale Akinnuoye-Agbaje) oceniana jest podobnie, a często nawet gorzej. To naprawdę koszmarny film, chyba jeszcze gorszy niż mówią recenzenci – powiedział nam Słoń, poznański raper, którego jedną z pozamuzycznych pasji są komiksy. Poprosiliśmy artystę o kilka zdań komentarza na temat filmu Davida Ayera i innych ekranizacji komiksów. Nie pamiętam, kiedy widziałem ostatnio tak głupi, słaby, źle wykonany i płytki film. I nie porównuję go tylko do ekranizacji komiksów, bo to film zły sam w sobie, bez względu na gatunek. Przede wszystkim wygląda, jakby ktoś chciał na nim zaoszczędzić. Pierwsza scena akcji, kiedy legion idzie przez miasto i walczy z mutantami, jest naprawdę słabo wykonana. Sceny akcji generalnie wyglądają niskobudżetowo. Scena, w której Batman łapie Deadshota w bramie i dziewczynka mówi „tato, proszę nie”, scena Jokera wjeżdżającego w garniturze i strzelającego… wiem, że to ma być komiksowe, ale nie wyszło. Efekt jest naprawdę fatalny. Patrzyłem na to i chciałem wyjść. Nie wierzyłem, że to jest tak gówniane – ocenia Słoń. Po 15 minutach myślałem sobie: ok, to będzie lekki, śmieszny i efekciarski film, ale po 40 byłem załamany. Co oni tam próbują wcisnąć? Ten film idiotycznie napisany, w porównaniu z nim dialogi z „Rambo” brzmią jak żywcem wyjęte z głębokiego kina.
Wiele kontrowersji związanych z „Legionem samobójców” kręci się wokół Jokera granego przez Jareda Leto. Aktor i lider zespołu Thirty Seconds To Mars musiał zmierzyć się z porównaniami do odtwarzającego tę postać wcześniej Jacka Nicholsona i nieżyjącego już Heatha Ledgera. Nikt nie dał mu nawet szansy się pokazać. Tam są trzy czy cztery sceny, w których Leto coś zagrał. Odpaliłem klip do kawałka Skrillexa i Ricka Rossa („Purple Lamborghini” z soundtracku do „Legionu samobójców” – przyp. red.), Joker miał tam być i coś robić. No i był, ale… nic nie robił. I w filmie jest dokładnie tak samo. To nie jest wina samego Leto, ale scenariusza, płytkich dialogów. Podoba mi się za to Margot Robbie jako Harley Quinn, moim zdaniem świetnie oddaje charakter tej postaci.
Czy „Legion samobójców” jest w takim razie drugą po „Batman V Superman” tegoroczną porażką Warnera i DC? Jestem jednym z niewielu obrońców Batmana i Supermana” – śmieje się Słoń. „Ben Affleck świetnie sprawdził się w roli Bruce’a Wayne’a/Batmana, muzyka Hansa Zimmera i Junxie XL bardzo mi leży. Kupiłem soundtrack wracając z kina, jestem nim zachwycony. Fajnie przedstawili Gotham, zrobili wprowadzenie do „Ligi sprawiedliwości”. Wiadomo, że pewne rzeczy rozjeżdżały się z komiksem, ale jako całość ten film był dla mnie w porządku.
Aby przełamać rozczarowanie „Legionem samobójców” zapytaliśmy Słonia, których bohaterów komiksów chciałby zobaczyć na ekranie. Na pewno „Batman VS Predator”. Komiks był zajebiście zrobiony. To było fajne, mroczne brutalne. Miało ręce i nogi, więc jeśli zabraliby się za to odpowiedni ludzie, myślę, że efekt byłby dobry. Chciałbym też zobaczyć nowego Spawna. Poprzedni film („Spawn” z 1997 – przyp. red.) jakoś tam zapisał się w historii, przede wszystkim ten soundtrack krzyżujący kapele metalowe z twórcami elektronicznymi. Wiem, że Todd McFarlane zabiera się remake. Chciałbym zobaczyć film o Lobo. Skoro Fox mógł zrobić marvelowskiego Deadpoola, to dlaczego nie spróbować z Lobo? „Deadpool” zarobił kupę kasy mimo kategorii „R”, jestem pewien, że ekranizacja Lobo też mogłaby wykręcić świetny wynik – kończy Słoń.
{facebook}