fot. Łukasz Jaszak
Po ubiegłotygodniowym debiucie na szczycie OLiS Słoń utrzymał pozycję w czołowej dziesiątce listy. Premiera albumu „Mutylator” była głównym powodem spotkania poznańskiego rapera z Jackiem Adamkiewiczem. Jeden z najbardziej charakterystycznych i oryginalnych MC’s na polskiej scenie mówił m.in. o tym, że kiedy pojawił się na scenie, jego wyrazistość nie pasowała niektórym raperom.
– Byłem postrzegany jako taki wynalazek – wspomina Słoń. Raper przyznaje, że w środowisku nie brakowało ludzi, próbujących go deprecjonować. Nie chce jednak wskazywać konkretnych osób. – Nigdy nie rzucałem ksywami, ale na backstage’u bywały takie sytuacje, spotykam kogoś i on udaje, że nie wie, kim jestem. Mam z tego bekę. Nie chodzi mi o to, że jak wchodzę do tramwaju, to mają mi klaskać i wstawać, a kobiety w ciąży mają ustępować mi miejsca. Ja naprawdę nie mam problemu ze swoim ego. Rzecz w tym, że jak mnie umniejszasz, mogę ukraść gimbus i cię nim potrącić. Nie lubię, jak mnie ktoś umniejsza – mówi.
Dlaczego Słoń nie angażuje się w beefy?
– To jest różnica. W tym, że ktoś cię umniejsza specjalnie i jeszcze udaje, że to robi: „Ty? No coś kojarzę, coś kojarzę”. Gościu, jesteś na moim backstage’u. Na plakacie jest napisane „Słoń” i jest mój ryj. Jesteś na moim backstage’u i „coś mnie kojarzysz”? To jest zachowanie raperów i generalnie ludzi, którzy są zakompleksieni – wyjaśnia artysta.
Dlaczego Słoń nie chce wskazywać osób, które robiły mu pod górę? Raper podaje konkretne powody: – Ja nigdy nie mówiłem o takich osobach, nie wymieniałem tych ksyw. Gdybym to robił, mógłbym zrobić im reklamę, mógłbym więcej stracić, ponieważ za nimi poszłyby wszystkie osoby, które mnie nie lubią. Gdybym miał z kimś beef, użył jego ksywy, co mogłem robić wielokrotnie, nie robiłem tego, żeby tego nie rozgrzebywać.