foto: mat. pras.
Skrillex nie spodziewał się, że skok ze sceny może go tyle kosztować. W ubiegłym miesiącu artysta zeznawał w wytoczonym mu procesie o uszkodzenie ciała. W trakcie koncertu w lutym 2012 roku Skrillex zdecydował się na stage diving, skacząc m.in. na niejaką Jennifer Fraissl. Kobieta pozwała muzyka, wykazując, że została przez niego uderzona, a 16 dni później doznała udaru.
Proces właśnie się zakończył i sąd przyznał Jennifer 3,8 mln dolarów odszkodowania. Lwią część tej kwoty – niemal 3,4 mln będą musieli zapłacić Skrillex i jego firma. Pozostałą kwotę 450 tysięcy kobieta dostanie od zarządcy Belasco Entertainment Theater, czyli obiektu, w którym odbywał się koncert.
Artysta skomentował wyrok w specjalnym oświadczeniu. – Fani i ich bezpieczeństwo na moich koncertach są dla mnie najważniejsi. Chcę, by dobrze się bawili i cieszyli muzyką. Choć jestem rozczarowany wyrokiem sądu, cieszę się, że proces wreszcie się zakończył. Nie mogę się doczekać powrotu do pracy i zaprezentowania moim fanom nowej muzyki – napisał.