foto: mat. pras.
Wczoraj w sieci pojawił się klip do premierowego kawałka Sitka „Syzyf”. Premierze teledysku towarzyszyło odpalenie preorderu szykowanego na wrzesień albumu „Nowy vibe”. Wrocławianin każe czekać fanom na następcę „Wielkich snów” blisko cztery lata. Przy tempie wydarzeń na rodzimej scenie rapowej to prawdziwa wieczność.
Kiedy Sitek wydawał debiutancki krążek, nie brakowało opinii, że przespał hype, on tymczasem zdobył platynową płytę za „Wielkie sny”. Teraz nie brak komentarzy sugerujących, że tak długa przerwa między albumami działa na niekorzyść rapera, ponieważ nie pozwala mu wykorzystać wzrostu zainteresowania po premierze poprzedniego wydawnictwa. Sitek zdaje sobie sprawę z tego, w rapowej czołówce jest tłoczno, ale nie zamierza składać broni.
– Interesuje mnie tylko TOP i dopóki tam nie wrócę, nic nie będzie mnie satysfakcjonowało – komentuje na Instagramie Sitek.
Część „Syzyf” nie bije rekordów wyświetleń, bez problemów „wbił się” na kartę „Na czasie” na YouTube. Raper wyjaśnia, dlaczego fani usłyszeli właśnie tak skonstruowany numer.
– „Syzyf” miał wyjaśnić kilka kwestii i zamknąć usta, stąd te dwie zwrotki czystego rapu bez refrenu. Zależy mi na tym, żeby ludzie zaczęli doceniać to, że potrafię odnaleźć się w każdym stylu i odbierali to jako atut, a nie zarzut – pisze Sitek.
