fot. mat. pras.
Nad Sentino znowu zebrały się czarne chmury. Kilka dni temu jego była podopieczna Lamay opublikowała kilka gorzkich słów pod adresem Alvareza, zarzucając mu m.in. nagrywanie z „roz***ami”, jak nazwała Santanę. Sam Santana zresztą także szybko wycofał się ze współpracy z Sebastianem. Na domiar złego organizator koncertu w zielonogórskim Heaven wściekł się, że raper w czwartek odwołał koncert, który był zaplanowany na sobotę.
Fani Sentino wybaczyli mu już dużo i pewnie jeszcze niejedno wybaczą. Raper musi się jednak liczyć z tym, że w którymś momencie przesadzi i najwierniejsi słuchacze stracą serce do kibicowania mu. Póki co jednak taka refleksja nie przychodzi i Sentino stwierdza, że nikim i niczym nie musi się przejmować.
– Nie muszę ci się tłumaczyć. Warunki były takie, a nie inne. Chciałem przesunąć, zrobić inną datę. Nie muszę się nikomu tłumaczyć. Ja robię swoje, robię swoją muzykę. Mam dobrą umowę z Mugo. Mam nowego producenta, który prawdopodobnie za chwilę będzie trząsł tym całym rapem. Mnie więcej nie musi interesować – mówi raper.
Sentino zapowiada, że będzie odpowiadał na pytania fanów podczas podcastów, do których ich zaprosi. Zanim jednak ktoś będzie mógł z nim porozmawiać, będzie musiał zostać zweryfikowany, ponieważ Sebastian deklaruje, że chce rozmawiać jedynie z poważnymi ludźmi.
– Ja kończę 40 lat. Nie chce mi się rozmawiać na te tematy – stwierdza. Sentino mówi, że nie będzie się już wypowiadał na temat innych raperów, a także kuriozalną rzecz w kontekście choćby odwołanego niemal w ostatniej chwili koncertu w Zielonej Górze.
– Jak chcę coś przesunąć, to te osoby powinny do mnie dzwonić – mówi raper. Wygląda więc na to, że zdaniem Sentino winę za odwołanie koncertu ponosi organizator, który nie przewidział, że Sentino może chcieć zmienić termin i nie zadzwonił go o to zapytać.
– Wybijcie sobie z głowy, że będę za cokolwiek przepraszał – ucina raper.