Scorpions ciągle nie schodzą ze sceny i nadal grają w wielkim stylu. Choć zespół ogłaszał już zakończenie kariery, to nadal koncertuje. W sobotę przyjechał do łódzkiej Atlas Areny i tym razem nie po to, by żegnać się z fanami. Okazja była jednak również wyjątkowa – 50. urodziny legendy rocka.
– Chciałbym serdecznie pozdrowić wszystkich, których nie ma teraz w Łodzi na koncercie Scorpions. Jesteście ostatnimi wałami. Sztuka jest przednia. Nie mogło być jednak inaczej, bo w tym przypadku artyści są sami sobie menedżerami. To oni decydują jak to wszystko ma wyglądać, jak ma pracować scena i co ma się na niej dziać. Wyobrażacie sobie takie show? To teraz odpowiedzcie sobie na pytanie, dlaczego Was tu nie ma. Jest super! – komentował kilkanaście minut po rozpoczęciu koncertu Artur Rawicz.
I trudno się z tymi słowami nie zgodzić. Niemiecka grupa weszła na scenę wielkim stylu. Jak się okazało, publiczność, która pojawiła się w Łodzi, czekała nie tylko na największe hity zespołu, bo śpiewała razem z Klausem Meine także piosenki z najnowszej płyty. Koncert rozpoczął się od utworu „Going Out With A Bang”, który jest także pierwszą pozycją na płycie „Return To Forever”.
Doskonała niemiecka maszyna rozkręcała się wraz z każdym kolejnym utworem. Po raz pierwszy cała hala zaczęła śpiewać wspólnie w trakcie „Wind Of Change”. Takich momentów było jednak znacznie więcej i miały one miejsce nie tylko podczas ballad, ale także zdecydowanie szybszych, rockowych hitów. Fani regularnie pozwalali sobie również na szaleństwo, hamulce puściły zwłaszcza przy okazji solowych popisów na perkusji Jamesa Kottaka.
– Perfekcyjne show pod każdym względem. Nic nie było dziełem przypadku – podsumował koncert Janusz Stefański z agencji koncertowej Prestige MJM, która była organizatorem całego wydarzenia.
Nic więc dziwnego, że fani długo nie pozwolili zejść zespołowi ze sceny. Ten odwdzięczył się w najlepszy możliwy sposób. W ramach bisów Scorpions zagrali: „Still Loving You”, „Big City Nights” i „Rock You Like a Hurricane”. To było zwieńczenie idealnej sztuki.
Klaus Meine i spółka zagrali już w Polsce koncert w ramach pożegnalnej trasy. Teraz świętowali 50. urodziny. Ich wielkie przyjęcie ciągle trwa i chyba dla nikogo nie ma już znaczenia, jaki jest powód kolejnych wizyt niemieckiej grupy w naszym kraju. Oby przyjeżdżali jak najczęściej. Kolejne zaproszenie od fanów dostali w sobotni wieczór w Atlas Arenie. Nie ma wątpliwości – Polska czeka na kolejny koncert Scorpions.