fot. P. Tarasewicz
W sobotę w Gliwicach odbyła się gala Fame MMA 13. Pierwotnie mieli się na niej pojawić Sarius i Don Kasjo, ale w związku z zawirowaniami na linii Kasjusz Życiński – Fame MMA do pojedynku nie doszło. Sarius ma się pojawić na jednej z przyszłych gal, ale na szczegóły musimy poczekać.
Autor „Antihype” nie ukrywa, że wiadomość o odwołaniu pojedynku zastała go już w trakcie przygotowań, w momencie, w którym całe swoje życie podporządkował walce. Jak raper wspomina ten okres? Zobaczcie, co artysta napisał na swoich profilach w mediach społecznościowych.
– We wrześniu zeszłego roku opłaciłem mieszkanie w Warszawie na kilka miesięcy, chciałem trochę reaktywować znajomości rapowe, pożyć trochę środowiskiem, bo czułem, że zdziczałem w górach – sami wiecie. Pomyślałem, że jako twórca mało daję wam jakichś fajnych kolaboracji i chciałem to zmienić, skupić się na muzyce.
Kiedy w tym samym miesiącu przyjechali do mnie właściciele federacji z propozycją walki z Kasjuszem jednocześnie mnie wryło, ale jednocześnie ta stara iskra w oku zapaliła się. Słuchajcie, następnego dnia zamówiłem na Glovo rękawice bokserskie z taśmami (da się lol xd) i udałem się na trening kontrolny, czy jeszcze pamiętam, jak się bije. Coś tam pamiętałem. Z dnia na dzień zostawiłem to opłacone mieszkanie w Warszawie i wróciłem do Wrocławia, trafiając od razu do centrum sportu N11. Cała ekipa przyjęła mnie bardzo serdecznie a co najważniejsze czułem się tam po prostu normalnie.
8 jednostek treningowych w tygodniu, pierwsze 3 tygodnie gorączki w nocy, przerywany sen – mój organizm, układ nerwowy przechodził ogromny szok. Hej! Ale wiecie co? Jednocześnie coś sobie przypominał. Że poza byciem świrem, byłem kiedyś też sportowym świrem. Cholera, poczułem taką młodość i świeżość i to szczęście jak ten dzieciak, który po lekcjach w gimnazjum sportowym o profilu koszykarskim pi**ał jeszcze autobusem prosto na sale na Zawodzie walczyć. Czasy kadry śląska i takie różne.
Ani się obejrzałem a nastąpiła rekompozycja mojej sylwetki jak i psychiki (dzięki Mateusz Winnicki za opiekę, Daniel za pomoc), a ja byłem już kurwa tak wkręcony, że w ogóle ta cała muzyka – de facto pasja, z której się również utrzymuję, social media, kontakt z Wami – poszły w odstawkę. (Po prostu nie miałem siły po 2 treningach dziennie przepraszam za to Was jako słuchaczy).
Myślałem tylko o tej walce.
Cały mój team, sztab, drużyna, przyjaciele, rodzina daliśmy z siebie 200% ogromne wsparcie a wszystko z myślą, że odwdzięczę się za nie trenerom i wszystkim właśnie Wam w ringu. W grudniu walka wypadła. O moim przeciwniku nic się nie wypowiem, bo po prostu go nie znam, generalnie ja raczej nie trzymam się w takim klimacie i jedyna możliwa interakcja między nami mogła być w ringu i tyle.
Piszę tego posta nie z żalem, a tylko po to żeby po prostu podziękować wszystkim za pracę, jaką w to wszystko włożyliśmy, a nie miałem ku temu okazji. Wszyscy tym żyliśmy, czułem to każdego je****o dnia na sali no i przepraszam, musiałem coś grubo spi***lić w poprzednim wcieleniu, że tak niesłusznie los pozbawił nas tej wspaniałej przygody.
Pocieszam się, że może też zadziała to w drugą stronę i niedługo los nam to w jakiś sposób wynagrodzi – pisze artysta.