fot. P. Tarasewicz
Włodarze freakowych federacji nie ustają w poszukiwaniu nowych twarzy. Ruskiefajki zdradziła, że jedna z organizacji zapraszała ją do siebie i przygotowała już nawet kontrakt, ale artystka nie zdecydowała się go podpisać. Ola zmaga się z problemami emocjonalnymi i uważa, że w tej chwili nie byłby to dobry pomysł, ale przyznaje, że śledzi to, co dzieje się we freakowych federacjach i jej odmowa nie oznacza, że nigdy nie zdecyduje się wejść do oktagonu.
Mój kontrakt leżał na stole. Coś mnie tknęło i bardzo dobrze. Jestem obserwatorem freak kfightów – nie wiem, z czego do końca wynika zajawka. Lubię obserwować gale na żywo i obserwować ciekawe osoby z tego świata. Uważam, że podziały typu: „sprzedajna ku**a”, „wielki raper a walczy”, „patologia” etc. – są nie na miejscu. Skoro ma to typu sympatyków i entuzjastów, rozumiem chęć wpisania do listy życiowych przygód walkę na takiej gali. Sama rozpatrywałam udział ze względu na stan zdrowia fizycznego, potężne pokłady agresji, która niestety nie znajduje ujścia czy właśnie chęci przeżycia czegoś szalonego. Przez moją psychikę obawiam się, że nie dałabym rady wziąć udziału. Wielu tam nie wzbudza mojego uznania, wiele rzeczy, które tam się dzieją, wykończyłyby mnie. Nigdy nie mów nigdy – tak się mówi i może tak to pozostawię – komentuje artystka.
– Jestem bardzo wrażliwa na krzywdę innych. Na śmierć. Uważam, że to wszystko poszło w niebezpiecznym kierunku i jeśli się nie obudzimy, będzie za późno. Nie można też tego generelizować. Jest wiele czynników, które wpływają na obecny stan rzeczy. Na dziś – nie dam rady. Ja codziennie walczę w takim oktagonie z samą sobą. Dopóki samej siebie nie ogarnę, boję się działać aż tak publicznie. Ci ludzie muszą uważać na każdy ruch, na każde słowo. Oczywiście nie wszyscy to robią. Ja myślę, że nie zyskałabym sympatii widzów. Musiałabym codziennie czytać, że byłam kurwą, że jestem obrzydliwie pomalowana, gruba… Już teraz codziennie to czytam. Co dopiero jakbym znalazła się tam. Ja też bardzo przeżywam wszystko, co się wokół mnie dzieje. Nie zliczę, ile razy płakałam na tych galach. Zobaczymy, w jaką stronę to pójdzie. Może znajdzie się tam osoba choć trochę podobna do mnie – wtedy byłoby mi łatwiej się przełamać. Ale tak naprawdę sama nie wiem, co myśleć. W świetle ostatnich wydarzeń wygląda to bardzo smutno. Tak bym to podsumowała – dodaje.