foto: Olaf Heine
Po tym jak w mediach zaczęły się pojawiać informacje o niebezpiecznie wyglądających incydentach z udziałem Tilla Lindemanna, grupa Rammstein opublikowała oficjalne oświadczenie, w którym zapewniła, że traktuje sprawę poważnie i dąży do jej wyjaśnienia. Kilka kobiet oskarżyło wokalistę niemieckiej grupy o usiłowanie odurzania ich i molestowanie. Sam Lindemann stanowczo zaprzecza, tymczasem berlińskie służby wszczęły w ubiegłym tygodniu śledztwo przeciw niemu.
Zespół jako całość pozostaje oszczędny w komentowaniu doniesień. Tym bardziej niespodziewane jest oświadczenie jego perkusisty Christopha Schneidera, który w mediach społecznościowych odniósł się do sytuacji w grupie i problemów jej wokalisty.
– Oskarżenia z ostatnich tygodni mocno wstrząsnęły naszym zespołem i mną osobiście. Wami pewnie też. Jestem w szoku po tym, co pisało się w internecie i w prasie o naszym wokaliście. Ważne jest, by nie mylić naszych oficjalnych imprez z imprezami Tilla. W ostatnich latach Till się od nas oddalił i stworzył własną bańkę ze swoimi ludźmi, swoimi imprezami i swoimi projektami. To mnie zasmuca. Wierzę Tillowi, gdy mówi nam, że zawsze chciał, by jego goście dobrze się bawili. Najwyraźniej jednak niektórzy goście wyobrażali to sobie inaczej niż on. Oczekiwania kobiet, które się wypowiadały, zapewne nie zostały spełnione. Zgodnie z ich oświadczeniami, czuły się niekomfortowo, na granicy sytuacji, której nie potrafiły kontrolować – napisał muzyk, dodając: – Życzyłbym spokojnej, wyważonej refleksji, również w naszym zespole. Cała nasza szóstka stoi ramię w ramię.