Foto: P. Tarasewicz / CGM.PL
Dzięki pytaniom od widzów „Hejt Parki” na Kanale Sportowym przybierają nieraz zaskakujący obrót. Tak było w piątkowy wieczór podczas spotkania Macieja Turskiego z Filipkiem. Pod koniec programu do programu dodzwoniła się kobieta, która nie mogła zrozumieć, dlaczego Filipek „wraz z kolegą zostawił ją i jej koleżankę na środku stacji benzynowej we Wrocławiu”.
– To było na siedem czy osiem lat temu na melanżu z Pejterem, prawda? – upewnił się Filipek, po czym przeszedł do wyjaśnień. – Był melanż, twoja koleżanka zaczęła tłuc butelki w naszym pokoju. Mieszkałem wtedy z takim Gabrysiem, który mi napisał SMS, że jeżeli w pięć minut nie wyp***olę tej drącej się koleżanki, to w tym momencie mogę sobie szukać nowej chaty. A ty tak darłaś mordę przed tym lustrem i rozbijałaś butelki. Dobrze pamiętasz, że odp***ałaś tam bydło. Nie uważam, że zachowałem się wobec ciebie dobrze, ale miałem wybór: albo wy***ią mnie z chaty, albo sprawię, że ty z niej wyjdziesz.
Widzka doprecyzowała, że to nie ona „darła mordę” tylko jej koleżanka. – Mogliście chociaż powiedzieć: „dziewczyny, jesteście ch***owe” – mówiła, na co Filipek odparł: – Ale Pejter ze trzy razy powiedział do tej koleżanki, że ma zamknąć ryj, bo robi totalną trzodę. Twoja koleżanka robiła pie***one bydło w moim domu.
Wygląda na to, że koleżanka „drącej mordę przed lustrem” dziewczyny po latach nie jest aż tak zła na Filipka, bo żegnając się na antenie powiedziała, że „Mała S.” jest sztosem.