Robert Brylewski pośmiertnie odznaczony przez Andrzeja Dudę

Wyróżnienie odebrała rodzina zmarłego w czerwcu artysty.


2018.09.15

opublikował:

Robert Brylewski pośmiertnie odznaczony przez Andrzeja Dudę

foto: Artur Rawicz / www.showtheshow.pl

Zmarły w czerwcu Robert Brylewski został pośmiertnie odznaczony przez Prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Rodzina muzyka m.in. Brygady Kryzys, Izraela i Armii, odebrała wczoraj wyróżnienie z rąk prezydenckiego ministra Wojciecha Kolarskiego. Na oficjalnej stronie Prezydenta RP możecie zobaczyć zdjęcia z uroczystości.

W uzasadnieniu decyzji czytamy: – Robert Brylewski był wokalistą, gitarzystą, kompozytorem i autorem teksów. To jeden z najbardziej wpływowych twórców polskiej niezależnej muzyki rockowej. W czasach komunizmu był jednym z najważniejszych głosów swojego pokolenia. Wszechstronna i bogata twórczość artysty zapisała się na trwałe w historii polskiej kultury popularnej. Jego wrażliwość społeczna, zaangażowanie po stronie słabszych i odrzuconych, a także organizacja wielu znakomitych przedsięwzięć muzycznych, w tym legendarnego studia Złota Skała – które oprócz własnej twórczości promowało młode pokolenie artystów – stawia go w rzędzie wyjątkowych postaci polskiej sceny muzycznej.

Pod koniec stycznia muzyk został pobity, w wyniku czego doznał szeregu obrażeń. Muzyk leczył się przez ostatnie pół roku, w tym czasie kilkukrotnie trafiał do szpitala. Robert Brylewski zmarł 3 czerwca w Centralnym Szpitalu Klinicznym Ministerstwa Obrony Narodowej przy ulicy Szaserów w Warszawie. Miał 57 lat.

Wielki, otwarty umysł, a przede wszystkim dobry człowiek

Artur Szklarczyk wspominając na naszych łamach Roberta Brylewskiego, pisał: – Pionier i wizjoner naszej sceny muzycznej. Ojciec chrzestny rodzimego punka i reggae, ale także jeden z pierwszych twórców, którzy eksperymentowali z elektroniką i samplami. Wielki, otwarty umysł, a przede wszystkim dobry człowiek. Nigdy nie gwiazdorzył. Wstydził się, kiedy ktoś nazywał go idolem. Zawsze zbuntowany, do końca miał swoje zdanie.

Odszedł za wcześnie. O wiele za wcześnie. Kiedy piszę te słowa, łzy same cisną mi się do oczu. Bo to właśnie Robert swoimi dźwiękami i słowami ukształtował mnie jako człowieka. Bo nie tylko wychowałem się na muzyce Izraela, Armii czy Brygady Kryzys, ale pozytywnie „zainfekowany” pozytywnym przesłaniem twórczości Robina Goldrokera stałem się tym, kim jestem dziś. I za to Ci dziękuję Afa! Jak również za to, że zostawiłeś po sobie tyle pięknej, ponadczasowej muzyki. Będę do niej często wracał.

Tekst Artura, w którym autor wspomina muzyczne wcielenia Roberta Brylewskiego, znajdziecie na tej stronie.

Polecane