foto: P. Tarasewicz
Po tym jak Robbie Williams odwołał ubiegłoroczną trasę koncertową, w oficjalnym oświadczeniu mogliśmy przeczytać jedynie o tajemniczej chorobie artysty. Williams wrócił już do koncertowania, w tej chwili jest w trakcie tournee po Australii.
Z wywiadu udzielonego brytyjskiej gazecie „The Sun” dowiadujemy się, jaka choroba wpłynęła na koncertowe plany artysty. Robbie wyjawił, że od lat zmaga się z problemami natury psychicznej. Po raz pierwszy zauważył je, kiedy miał 19 lat. Wówczas jednak uznał, że to skutek uboczny zażywania leków oraz narkotyków i zbagatelizował sprawę.
W ubiegłym roku artysta był już w tak złym stanie, że musiał odwołać część tournee i udać się na trwające miesiąc leczenie na oddziale intensywnej terapii. Lekarze stwierdzili wówczas nieprawidłowości w jego mózgu. – Mam chorobę, która chce mnie zabić i jest w mojej głowie, więc muszę się przed tym uchronić. Czasami to wszystko mnie przytłacza. Innym razem żyję w rozkoszy i jest cudownie. Kiedy jesteś na tej planecie od 43 lat, zdajesz sobie sprawę, że nawet jeśli masz wszystko, nie jesteś niepokonany – powiedział w wywiadzie dla „The Sun” Williams.
Williams podkreśla, że kluczową rolę w jego leczeniu odrywa żona Ayda Field. To właśnie dzięki niej wokalista funkcjonuje bez narkotyków, które napędzały jego życie przez dwie dekady.