fot. mat. pras.
21 maja Robbie Williams ogłosił, że jeszcze w tym roku na rynku pojawi się jego nowy album. To już nieaktualne, artysta właśnie przesunął premierę i to o kilka miesięcy. Szykowany pierwotnie na 9 października krążek „Britpop” ukaże się dopiero w lutym 2026 r.
Robbie Williams obawia się Taylor Swift?
Dlaczego Williams przesuwa premierę? W Polsce na ogół robi się to dlatego, że tłocznie nie wyrabiają się na czas, bądź artyści i wytwórnie czekają na gadżety, które mają być dołączane do preorderów. Czy w przypadku Robbiego jest podobnie? Ani artysta, ani jego management czy wytwórnia nie zabrały w tej sprawie głosu, więc fani wyręczają ich, tworząc własne teorie. Niektórzy uważają, że faktycznie mogą być obsuwy w tłoczniach, ale znacznie popularniejsza jest wersja, według której Williams obawia się konkurencji. A dokładniej – boi się Taylor Swift i jej albumu „The Life of a Showgirl”, który wprawdzie ukazuje się tydzień przed pierwotną datą premiery „Britpopu”, ale za to jest pewnikiem do tego, by zagościć na szczytach list przebojów na dłużej.
Z trzynastu wydanych dotychczas solowych płyt Williamsa, aż dwanaście było numerami jeden w Wielkiej Brytanii. Jeśli doliczymy do tego składanki, numerów jeden zrobi się piętnaście. Tyle samo mają na koncie Beatlesi, więc jeśli nowa płyta Robbiego zadebiutuje na szczycie UK Charts, artysta stanie się samodzielnym liderem i tym samym przejdzie do historii. Tylko jeśli to obawa przed Taylor, to czy jest sens przesuwać premierę aż o cztery miesiące? W sumie w lutym na pewno znacznie łatwiej o numer jeden niż jesienią.