– Masz przed sobą dwóch rozchwianych facetów, którzy wiele razem przeszli i dalej jakoś się trzymają. Czasami gardzę nim [Mickiem – red.], innym razem go kocham. Z nim jest jak z bratem. Nigdy nie miałem rodzonego, więc biorę go za swojego – powiedział Richards.
Z kolei dla Jaggera w momencie, gdy pojawia się muzyka, trudno jest mówić o jakiejś tradycyjnej formie związku. – Ludzie mówią wiele głupich rzeczy, a tego typu teksty [o niemalże małżeńskich relacjach między Jaggerem a Richardsem – red.] są jednymi z najgorszych. Praca z kimś nie ma nic wspólnego z małżeństwem. Pracuję z Keithem i znam go od dawien dawna – powiedział wokalista Stonesów.