foto: mat. pras.
Choć trudno powiedzieć, by prace na planie filmu „Bohemian Rhapsody” przebiegały bez problemów, produkcja jest już na finiszu. Światową premierę zaplanowano na początek listopada, do Polski film ma trafić w Boże Narodzenie. Wkrótce mamy zobaczyć pierwszy zwiastun.
Podczas niedawnej konferencji prasowej odtwórca roli Freddiego Mercury’ego Rami Malek przyznał, że mimo iż jest podekscytowany perspektywą odtworzenia postaci lidera Queen, ma też sporo obaw. – Kiedy dostałem tę rolę, pomyślałem: „O rany, to może zdefiniować moją karierę”. Dwie minuty później dotarło do mnie jednak, że może tę karierę zabić – zdradził. Opowiadając o wcielaniu się w Freddiego Rami mówił, że najważniejszym zadaniem było dla niego ukazanie sposobu, w jaki Mercury przekazywał w muzyce piękno i cierpienie. Aktor powiedział także, że dostał wiadomość od Briana Maya, w której gitarzysta Queen przyznał, że Malek poruszył go do łez i że Freddie na pewno byłby dumny z takiego odtwórcy swojej osoby.