fot. mat. pras.
R. Kelly dowiedział się w ubiegłym tygodniu, że za liczne przestępstwa seksualne, przewodzenie sekcie i handel ludźmi, skazano go na 30 lat więzienia. Po ogłoszeniu kary władze aresztu Metropolitan Detention Center na Brooklynie, gdzie przebywa 55-latek, zdecydowały umieścić go pod obserwacją dla osób ze skłonnościami samobójczymi. Wokaliście się to nie podoba, dlatego postanowił pozwać placówkę i jej naczelnika Heriberto Telleza.
Muzyk w pozwie przekonuje, że traktuje się go jak potencjalnego samobójcę od momentu ogłoszenia wysokości kary i że decyzja władz placówki nie jest uzasadniona jego zachowaniem. Kelly przekonuje, że w MDC zdecydowano się na ten ruch, by ukarać go za celebrycki status. Wokalista nie dostaje do jedzenia sztućców, przekonuje także, że traktowanie go w ten sposób czyni mu nieodwracalne szkody psychiczne. Prawnicy muzyka sugerują, że traktuje się go identycznie jak przestępcę seksualnego Ghislaine’a Maxwella.