– Mam 78 lat i nadal dysponuje ogromnymi pokładami energii, które chcę wykorzystać do realizacji moich marzeń. Zwolnię dopiero wtedy, gdy umrę – cytuje producenta „Reuters”.
Jones zdaje sobie jednak sprawę, że czas jest nieubłagany. Artysta doświadcza tego z każdym rokiem, gdy ze świata odchodzą jego kolejni przyjaciele.
– Sinatra, Ray Charles, Billy Eckstine, Ella Fitzgerald – wszyscy nie żyją – żali się Jones. – Jak myślisz – co mogę w takiej sytuacji czuć? W niespełna piętnaście lat straciłem 188 przyjaciół… To boli. I będzie bolało.