foto: Arek Drygas / WOŚP
Jerzy Owsiak zakończył tegoroczny Przystanek Woodstock mocnym przemówieniem, w którym grzmiał: – Nie mów mi, kurwa, że tu jest podwyższone ryzyko, tu w tym miejscu. Kłamiesz, kłamiesz, kłamiesz. Nie igrajcie z rock and rollem! Nie wchodź z butami w nasz świat. Nie mów, że tu jest podwyższone ryzyko. Jeśli tak mówisz, to obrażasz mnie, fundację i tych ludzi. Cztery dni, może nawet milion ludzi bawiło się w pokoju. Gościu, widziałeś tylu ludzi uśmiechniętych? Nie bądź taki, przytul się do nas, baw się z nami.
W poniedziałkowym programie „Fakty po Faktach” na antenie TVN24 organizator festiwalu wyjaśniał, że adresatem tych słów nie był bezpośrednio minister Mariusz Błaszczak, ale do „urzędników, którzy nam nie pomagali”.
Już przed rokiem Jerzy Owsiak deklarował, że Przystanek Woodstock 2016 może być ostatnim. Przed rozpoczęciem tegorocznej edycji także mówił, że być może za rok festiwal się nie odbędzie lub zostanie przeniesiony do innego miasta. – To nie było puszczanie oka, kiedy mówiłem, że to może być ostatni festiwal – przyznał w rozmowie z Grzegorzem Kajdanowiczem Jerzy Owsiak. – Jeżeli mamy mieć stan podwyższonego ryzyka, który jest nam ofiarowany bez żadnej zasady. Nic się w Polsce nie działo. Możemy powiedzieć, że tam jest rzeka Odra i możemy przyjąć, że to jest teren powodziowy. I tylko z tego powodu możemy powiedzieć, że coś trzeba jeszcze więcej zabezpieczyć na Przystanku. Stan podwyższonego ryzyka został nam narzucony, a to kosztuje – dodał Jerzy Owsiak tłumacząc, że dostosowanie organizacji festiwalu do wymagań stawianych imprezie o podwyższonym ryzyku wiązało się ze znacznym wzrostem kosztów.
W tym roku część z nich ponieśli sympatycy festiwalu organizując spontaniczną zrzutkę, która pomogła pozyskać ponad 60 tysięcy złotych. Na kilka dni przed tegorocznym Przystankiem organizator mówił, że WOŚP nawet przy wsparciu sponsorów nie jest w stanie podołać rosnącym kosztom.