Dużo nieciekawych rzeczy dzieje się w ostatnich dniach wokół Przemka Fergusona. Po jego poniedziałkowej publikacji przelewu od StoproRap na kwotę 4500 złotych i późniejszym filmie, w którym raper odpierał zarzuty o „flexowanie”, wytwórnia zdecydowała się zawiesić go i wstrzymać zaplanowaną na piątek premierę teledysku. Raper komentuje sytuację w długim oświadczeniu, które możemy zobaczyć na jego facebookowym profilu.
– Nie muszę się tłumaczyć, bo nie czuję się niczemu winny, ale szanuję swoich fanów, tych, którzy zostali, bo z tego co słyszałem, to nie mam już za dużo fanów. Szczerość weryfikuje. Jeśli chodzi o udostępnianie przelewów – niczego złego nie zrobiłem, nie popełniłem jakiegokolwiek przestępstwa, podane są tam dane MyMusic, które są dostępne w Internecie – mówi raper.
Następnie Przemek informuje, że wytwórnia odebrała mu dostęp do profilu na Instagramie.
– Jestem trochę zażenowany, ponieważ takich rzeczy się nie robi. Było mi obiecane, że mój Instagram jest niezależny i zawsze będę mógł z niego korzystać. Trudno, nawet jeśli stracę ten Instagram, nie jest to dla mnie takie ważne, ponieważ nawet nie chciałem go zakładać, ale nalegał do tego na to szef wytwórni – komentuje Ferguson.
Dalej raper porusza temat swojego „flexu” i relacji ze StoproRap, a właściwie z MyMusic, w ramach którego działa nowy label.
– Pokazałem przelew, ponieważ chodziły plotki, że wszystkie pieniądze, które dostaję od wytwórni, są przećpane, że żebram o pieniądze, wszystko przepijam. Mam udokumentowane papiery, na co przeszły wszystkie pieniądze z MyMusic. Mogę wam to szczerze powiedzieć, ponieważ niczego się nie wstydzę. 10 tysięcy poszło na remont łazienki w mieszkaniu, w którym mieszkam razem z mamą, kolejne 5 tysięcy poszło na spłatę kredytów i długów. Ostatnie 5 tysięcy na bluzę Hugo i pomnik mojego śp. taty, który niedawno odszedł.
Sądzę, że wielu ludzi na scenie flexuje jeszcze bardziej samochodami i innymi sprawami. Pochwaliłem się butami, które chcę oddać dla dzieci, ponieważ jest to dla mnie szczytny cel.
Tak jak mówiłem – jestem wdzięczny szefowi wytwórni (Remikowi Łupickiemu – przyp. red.), ale postawa całej wytwórni wzbudza moje zażenowanie. Chciałem powiedzieć, że czuję się, jakbym był gnębiony. Może to za mocne słowa, ale co mam powiedzieć, kiedy próbuję wejść w konwersację z wytwórnią, a otrzymuję wiadomości, że powinienem wytrzeźwieć, że nie będą ze mną teraz gadać. Tak zdarzało się już wielokrotnie. Wczoraj w rozmowie z DJ-em Decksem powiedziałem wprost, że jeśli nie pasuje im moja postać, mogę opuścić wytwórnię. Dostałem odpowiedź, że za godzinę dostanę wypowiedzenie. Wypowiedzenia nie dostałem, w internecie pojawiło się za to oświadczenie, że jestem zawieszony z powodu troski o mnie. Dziękuję za troskę, jestem wdzięczny właścicielowi wytwórni i mojemu managerowi, którzy wykazują troskę o moje używki. Nigdy nie negowałem tego, że jestem uzależniony od amfetaminy i alkoholu, jednak ostatni czas pokazał – wiedzą to moi przyjaciele – że byłem trzeźwy. Dwa miesiące nie piłem, nie ćpałem. Ostatnie sytuacje sprawiły, że znowu upadłem, jednak nie wstydzę się tego, co robiłem pod wpływem tego alkoholu, ponieważ nie sądzę, że zrobiłem coś złego – mówi raper.
– Szef nie kontaktuje się ze mną w tej sprawie, dyrektor artystyczny DJ Decks twierdzi, że dostanę wypowiedzenie, potem twierdzi, że nie chcą zrywać ze mną umowy, tylko mam problemy, więc sam już nie wiem, o co chodzi i w głowie trochę się miesza. Nie ukrywam, że trochę mnie to zażenowało i zasmuciło, jednak nie jestem tak słaby, by podejmować drastyczne kroki, bo pojawiły się też głosy, że mogę targnąć się na swoje życie. Nie martwcie się, ja się tym za bardzo nie przejmuję – zapewnia.
– To oświadczenie nie jest żadną groźbą ani żalem pod adresem wytwórni, ponieważ posiadam jeszcze wiele innych faktów, które mogłyby sprawić, że ta wytwórnia byłaby postawiona w innym świetle, jednak jestem takim człowiekiem, że jeśli z kimś współpracuję, nie mówię o nim źle – dodaje.
Przemek Ferguson zastrzega, że StoproRap jest uczciwą wytwórnią i wszystkie zobowiązania regulowała zawsze na czas, ale stawia labelowi inne zarzuty i ultimatum.
– Według mnie wytwórnia nie szanuje mnie jako artystę, więc teraz mówię publicznie: oczekuję 72h na przedstawienie stanowiska w sprawie. Jeśli wytwórnia nie chce, żebym wypuszczał swoją muzykę na jej kanale, proszę, by takie wypowiedzenie umowy zostało mi wydane. Już jakiś czas temu zostałem zapewniony przez szefa wytwórni, że jeśli z jakiegoś powodu mój kontrakt nie zostanie wypełniony, będę mógł odejść polubownie oraz nie poniosę żadnych kosztów. Nie chodzi o to, że chcę odejść, by zwolnić się z moich zadłużeń, bo żadnych nie mam. To jest mój budżet, inwestycja we mnie i jestem pewny, że za pół roku byłbym w stanie wszystko spłacić.
Zwróciliśmy się do StoproRap z prośbą o komentarz.